Ludzkie zwierzę kontroluje innych i otoczenie zaniepokojone o swoje miejsce w hierarchii, jest konkurencyjne. Dusza akceptuje innych i naturę, ponieważ rozumie, że nie ma hierarchii, wszyscy są równi, nie czuje potrzeby konkurowania.
Ludzkie zwierzę boi się nieznanego, opiera się zmianom. Dusza akceptuje, że zmiana jest nieodłączną częścią ewolucji.
Ludzkie zwierzę jest skoncentrowane na sobie, dusza ma poczucie bycia częścią całości, jest skoncentrowana na jedności.
Ludzkie zwierzę odmawia przyjęcia odpowiedzialności za własne myśli i czyny. Dusza wie, że każda myśl i czyn ma reperkusje w całym stworzeniu, więc manifestuje ostrożnie i świadomie.
Ludzkie zwierzę nie jest zainteresowane nauką i wzrostem. Dusza jest ciekawa całości życia.
Ludzkie zwierzę wydaje osądy, dusza jest nieosądzająca i współczująca.
Ludzkie zwierzę jest dziecinne i niedojrzałe emocjonalnie, natomiast dusza jest jak dorosły, ze stabilnością emocjonalną pochodzącą z setek wcieleń.
Ludzkie zwierzę jest egocentryczne lub zorientowane na samouwielbienie, gdy dusza jest zmotywowana tym, co jest najlepsze dla wszystkich, ponieważ wszyscy jesteśmy jednym.
Myślę, że wszyscy rozpoznajemy cechy z tych dwóch biegunów, co więcej często mamy dwie osobowości jak doktor Jekyll i pan Hyde – to którą wersją siebie jesteśmy, zależy od tego jaki mamy nastój, stan zdrowia, czy poziom zmęczenia. Ale tak naprawdę, zależy to od tego jak bardzo jesteśmy świadomi i to właśnie poziom naszej uważności decyduje o tym, czy dajemy się ponieść lękowi i egocentryzmowi ludzkiego zwierzęcia, czy jednak opanujemy reaktywność i posłuchamy głosu duszy. Wbrew pozorom nie jest to łatwe, bo instynkty i lęki ludzkiego zwierzęcia są bardzo silne, a jego myśli powodują falę emocji, które jeszcze trudniej przezwyciężyć. Często reagujemy reaktywnie, a kiedy emocje miną jest nam wstyd za swoje zachowanie, czujemy się jakby coś innego przejęło nad nami kontrolę. „Nie wiem, co we mnie wstąpiło”.
Warto wiedzieć, że jest coś takiego jak reakcja hormonalna na bodźce emocjonalne – pod wpływem silnych emocji, niezależnie od nas, zaczyna się burza hormonów powodująca przyśpieszone bicie serca i inne reakcje – przygotowuje nas na uruchomienie mechanizmu „walcz lub uciekaj”, który mógł decydować o naszym przetrwaniu. Jednak warto mieć świadomość, że ta fizjologiczna reakcja trwa zaledwie minutę – po tym czasie to my mamy wybór, czy będziemy ten stan podtrzymywać, czy wybierzemy wyciszenie. Elementem koniecznym by móc dokonać w takim momencie wyboru jest właśnie świadomość – samoobserwacja. Więcej o tej reakcji można poczytać w książce Jill Bolte Taylor. Warto wspomnieć, że jest ona neuroanatomistką, która miała możliwość obserwowania własnego umysłu i zmiany percepcji rzeczywistości, podczas własnego wylewu. Wyłączył on jej lewą – logiczną półkulę, co zmieniło całkowicie percepcję rzeczywistości – uzyskała ona na ten czas nową perspektywę, która dla mnie odpowiada właśnie perspektywie duszy. Po odzyskaniu sprawności lewej półkuli, pozostała u niej możliwość wyboru części umysłu, którą aktualnie operuje. Uwagę o reakcji hormonalnej umieściła w książce, aby przekazać nam, że to my wybieramy ścieżki neuronowe, które utrwalamy i że zawsze mamy wybór, choć często sobie go nie uświadamiamy.
Bardzo ciekawie o świadomości opowiada Eckhart Tolle. Demaskuje różne mechanizmy jakimi posługuje się ego – ludzkie zwierzę. Pokazuje jak na dłoni jakich „sztuczek” używa byśmy nadal żyli w sposób reaktywny. Na swoich wykładach używa często mojego ulubionego określenia odnoszącego się do ludzkich zachowań: „to szalone, ale normalne”. Wiedzeni reaktywnością czasem zachowujemy się jak lunatycy, np. pielęgnując złość na kogoś, kto zajechał nam drogę. Samo to jeszcze nie brzmi bardzo źle, ale jak dodamy, że miało to miejsce dwa tygodnie temu, a my przypominając sobie to zdarzenie czujemy emocje, jakby to miało miejsca teraz, zaczyna to wyglądać nieco inaczej. Oczywiście nie oskarżam nikogo, komu się przydarza to szaleństwo, bo przydarza się prawie wszystkim – to jedna z cech naszego ludzkiego zwierzęcia. „To szalone, ale normalne”.
Jakie jest wyjście? Przeniesienie środka ciężkości naszego życia na perspektywę duszy. Dusza może obserwować poczynania ludzkiego zwierzęcia, obserwować umysł, a widząc jakie sztuczki stosuje jednocześnie być świadomą jego destrukcyjnych działań. Uważność, samoobserwacja, świadomość – one pozwolą nam spojrzeć na poczynania ludzkiego umysłu z boku. Pozwolą zrozumieć, że to my nadajemy znaczenie okolicznościom, w jakich się znajdujemy. Sam fakt stania w korku nie jest powodem frustracji i zniecierpliwiania. To reakcja naszego umysłu powoduje, że staje się to dla nas nieprzyjemne. Ego ciągle chce gnać do przodu, a przecież gdyby nie stało w korku, stało by pewnie w innym miejscu. Całe życie gonimy za kolejnymi osiągnięciami, a kiedy już dogonimy, czujemy się spełnieni… przez dwa dni. Po dwóch dniach, czy tygodniach znowu szukamy za czym gonić, uczucie spełnienia przemija i tak żyjemy w wiecznej gonitwie. Wiecznie czekamy aż to co dopiero będzie, przyniesie nam poczucie spełniania.
Myślę, że gdyby wielu ludzi położyło nacisk na prowadzenie życia nacechowanego głównie przymiotami duszy, świat stałby się lepszy i zszedł z torów szaleństwa, na których obecnie jesteśmy.
Iza Kalinowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz