środa, 30 czerwca 2021

Czym jest prawdziwa religia?

Czym jest prawdziwa religia? Iza Kalinowska - blog

To pytanie nurtuje wiele osób, choć wiele również uznaje, że zna jedyną prawdziwą religie, bo jest jej wyznawcą. Tak właśnie myślała Nanci Danison – była zagorzałą praktykującą chrześcijanką. Kiedy znalazła się po drugiej stronie ze zdumieniem odkrywała, że wszystko co wiedziała jest na opak i zastanawiała się – dlaczego oni mi tego nie powiedzieli? Czy myśleli że jestem za głupia by to zrozumieć? Pytanie o prawdziwą religię zadała też Amy Call – kiedy spotkała się ze swoim przewodnikiem i mogła zapytać o co chciała. Oczywiście ta wiedza nie była poza nią, ponieważ jakiekolwiek pytanie sobie postawiła, odpowiedź pojawiała się natychmiast w jej umyśle, jakby ja sobie tylko przypomniała. Zadając pytanie – jaka jest prawdziwa religia, natychmiast w jej umyśle pojawiło się pytanie: A z jakiego sera jest zrobiony księżyc - z cheddara czy z goudy? Neal Donald Walsch, autor Rozmów z Bogiem, pytany często jaki Bóg miałby najważniejszy przekaz dla nas, który mógłby wyrazić jednym zdaniem, zazwyczaj odpowiadał: Całkiem źle mnie zrozumieliście.

Wracając do Nanci w swojej podróży prześledziła ona całą historię religii na ziemi. Ze zdumieniem oglądała pierwszych kapłanów, czy pierwsze świątynie, gdzie o odpowiedniej porze roku światło padając pod odpowiednim kątem przez okienko oświecało ludzi, a kapłani udzielali łaski… Od początku istnienia religii byli ludzie, którzy uzyskiwali władzę nad innymi za jej pomocą i mogli sterować pozostałymi. To mi przypomina sytuację, gdy kapłani w Egipcie zagrozili ludowi ciemnością wiedząc, że zbliża się zaćmienie słońca. Nie będę wchodzić w chronologię jej podróży, ale przedstawię jej spojrzenie na religię, już po powrocie od Źródła. Twierdziła ona, że nie ma jednej prawdziwej religii, tylko sama prawda. Rozpoznamy prawdę po jej wspaniałych opakowaniach bezwarunkowej miłości i akceptacji całego stworzenia. Religia jest tworem ludzkim ograniczonym do oglądania życia i śmierci z mieszanego punktu widzenia człowieka i duszy, co stanowi niewielką część dostępnych perspektyw. I jest pod silnym wpływem ludzkiej obserwacji materii fizycznej. Na przykład inteligentni, poinformowani przywódcy w naszym świecie propagowali przekonanie, że Ziemia jest płaska, opierając się na swoich szczegółowych obserwacjach i badaniach znanego świata. To był fakt przyjęty przez wiele pokoleń. Ten całkowicie błędny wniosek został wyciągnięty w dobrej wierze z ograniczonej eksploracji planet, znanej historykom oraz twórcom map tamtych czasów. Ten sam rodzaj ludzkiej perspektywy przenika nauki religijne. Aby zrozumieć i zaakceptować szerszą mądrość Wiedzy Uniwersalnej, potrzebne są bardziej ekspansywne ramy odniesienia. 

Poniższe analogie mogą wyjaśnić różnice w tych punktach obserwacyjnych. Pierwsza analogia: Na początku mojej przemiany w Świetle zrozumiałam, że czas jest fikcją ludzkiego projektu. Co ważniejsze, zdałam sobie sprawę, że nigdy nie dowiemy się prawdy o czasie, będąc uwięzieni w fizycznych ciałach. Dzieje się tak, ponieważ ciało, ze względu na swoją fizyczną naturę, nie jest w stanie przekroczyć konwencji czasowych, aby badać wszechświat z szerszej perspektywy. Innymi słowy, trzeba wyjść z ciała, aby zauważyć, że czas nie ma znaczenia. Ludzki pogląd przekonuje najbardziej błyskotliwych naukowców w całej historii, że czas rzeczywiście istnieje i dotyczy całego wszechświata. Ci uczeni, wnikliwi, ale ostatecznie będący w błędzie uczeni mogą wymyślać wymowne modele naukowe rozwoju wszechświata w oparciu o ludzkie konwencje czasowe, ale nadal ograniczają się do ludzkiej perspektywy. Naukowcy nigdy naprawdę nie zrozumieją, że czas nie istnieje jako uniwersalna stała, chyba że i dopóki nie opuszczą swoich ciał, czy to dosłownie, czy przez celowe uzyskanie i zaakceptowanie Uniwersalnej Wiedzy na ten temat. Druga analogia: wyobraź sobie, jak na przykład przeciętny piętnastowieczny Włoch przetworzyłby nagłe, niewyjaśnione pojawienie się amerykańskiego Indianina. Najwyraźniej kondycja fizyczna i język Indianina wykraczałyby poza zrozumienie świata przez Włochów, obserwowane z codziennego życia w małej wiosce. Same obrazy na strojach i skórze Indianina mogą przekonać Włocha, że ​​Indianin był zjawą, być może złym duchem z podziemi. Można nawet wyobrazić sobie, jak Włoch doszedłby do wniosku, że rdzenny Amerykanin był raczej diabłem niż człowiekiem z innej kultury. Włoch interpretowałby swoje spotkanie z rdzennym Amerykaninem w ramach jedynej, jaką miał, tj. swojej religii i świata swoich obserwacji. Jego wniosek zostałby wyciągnięty w dobrej wierze, w oparciu o ludzki instynkt, by każdą nieznaną osobę sklasyfikować jako przyjaciela lub wroga. I w tym przypadku osobiste ziemskie doświadczenie Włocha nie dostarczyłoby żadnych wskazówek, że Indianin jest przyjacielem, podczas gdy jego wykształcenie religijne oferowałoby konstrukcję, w której mógłby umieścić obcego jako „diabła” lub „złego ducha”. Choć wniosek ten byłby oczywiście błędny, Włoch nie mógł tego wiedzieć na podstawie swojego ograniczonego doświadczenia. 

Doświadczenie ludzkie jest jak pudełko, kiedy nie rozszerzamy naszej świadomości poza nie i na Wiedzę Uniwersalną. Bardzo inteligentni i uważni naukowcy i uczeni mogą badać ludzką naturę i tworzyć dobrze przemyślane, szczegółowe raporty i wnioski na temat życia, ale opierają swoje rozumowanie na tym, co jest w pudełku. Najbardziej pobożni i religijni ludzie mogą pisać tomy poetyckich obrazów o Bogu i Niebie, a mimo to opisują tylko wewnętrzną część pudełka, jeśli używają tylko ludzkiej perspektywy. Jedynym sposobem, aby nawet zobaczyć, że fizyczna perspektywa jest pudełkiem, jest wyjście z niej. Myśl nieszablonowo, jak mówią. Tak jak naukowcy teoretyzują o czasie żyjąc w nim, a Włosi ze średniowiecza mogą pomylić amerykańskiego Indianina z demonem, tak religie często postrzegają życie i śmierć z czysto ludzkiego, zwierzęcego punktu obserwacji. I to podejście jest zbyt wąskie, aby pozwolić nam uchwycić większe prawdy Wiedzy Uniwersalnej, które wykraczają poza wszystkie stworzone przez ludzi systemy wierzeń. Musimy myśleć nieszablonowo, jeśli chodzi o przekonania religijne i duchowe. W przeciwnym razie, jak pokazują dwie powyższe analogie, nasze bardzo zdrowe i oparte na dobrych intencjach myślenie doprowadzi nas do bardzo nierozsądnych wniosków na temat Źródła, nas samych i tego, jak należy żyć. Moglibyśmy w końcu przywiązać się do przekonań generowanych przez strach ludzi, a nie przez miłość Źródła. Niektóre aspekty religii są mocno splecione z ludzkimi percepcjami i strachem. Niektóre nie. W ten sposób możesz wiedzieć, czy wiadomości pochodzą od Źródła, czy od ludzi: Czy zapewniają cię o bezwarunkowej miłości Źródła, czy grają na twoich lękach? Przekazy Źródła i fundamentalne prawdy ujawnione w Wiedzy Uniwersalnej generują miłość, a nie strach. Strach ma wyłącznie ludzkie pochodzenie. Ty, duszo, wiesz, że żaden ludzki system wierzeń spośród wielu konkurujących o naszą uwagę nie może być jedynymi drzwiami do Źródła. Szukaj tych systemów wierzeń, które rezonują z tobą jako duszą. Używaj rozeznania i zaakceptuj te przesłania, tradycje i obrzędy religijne, które sprawiają, że twoje serce wznosi się miłością i mocą. Pozwól swojej religii podnosić na duchu ciebie i innych. Nie dręcz się wątpliwościami, czy znalazłeś jedyną prawdziwą religię. Ewolucja ze swej natury skutkuje ponownym zjednoczeniem ze Źródłem, więc żadna zorganizowana religia nie jest właściwie potrzebna, aby „wygrać” drogę do Domu.

Oczywiście wiele religii zawiera elementy prawdy uniwersalnej, ale często jest to zniekształcone i tylko człowiek, który tej prawdy uniwersalnej dotknął odnajduje w religiach jej elementy. Eckhart Tolle bardzo często odwołuje się do nauk Jezusa, odczytuje jego słowa jako prawdę źle interpretowaną przez większość. Często też odwołuje się do nauk Buddy czy czerpie odniesienia z innych religii. Myślę, że jeśli komuś religia porządkuje światopogląd i jest potrzebna, to nie ma w tym nic złego. Ja osobiście wolę poszukiwać prawdy poza zamkniętymi systemami, bo uważam, że trzymając się sztywno religii nie ma miejsca na poszukiwania. Starajmy się poznać swoją własną prawdę — prawdę Źródła. Nie mylmy prawdy z dogmatem religijnym. 

Iza Kalinowska 


 

czwartek, 17 czerwca 2021

Czy Bóg stworzył zło?

Czy Bóg stworzył zło? Iza Kalinowska - blog

Ostatnio trafiłam na bardzo ciekawa odpowiedź Eckharta Tolle w tej kwestii i chcę się nią z Wami podzielić. Jak mówi Eckhart w naszym wszechświecie fizycznym, jeśli chcielibyśmy do czegokolwiek porównać Źródło, najtrafniejszym porównaniem byłoby słońce. Słońce jest źródłem wydaje się, niekończącej się energii, dawcą życia. Jakiekolwiek ciepło w Twoim ciele pochodzi pośrednio od słońca. Słońce oczywiście nie jest wieczne, ale w porównaniu do ludzkiego życia takie się wydaje. I daje z siebie wszystko za darmo. Miliony lat napełnia swoja energią nasz świat. Powiedzmy, że słońce jest w procesie stawania się świadomym swojej natury. Wszechświat, a raczej to co za nim stoi – jedna świadomość, która stanowi wiele świadomości indywidualnych jest w procesie stawania się świadomym jedności w wymiarze czasu. Źródło istnieje również w wymiarze ponadczasowym, gdzie nie ma przeszłości czy przyszłości. W tym wymiarze Źródło jest kompletne i doskonałe, ale w wymiarze czasu Źródło staje się świadome swojej natury poprzez wszystkie formy życia. Wracając do analogii do słońca w procesie stawania się świadomym załóżmy, że cząsteczki światła – fotony emitowane w olbrzymich ilościach przez słońce są odpowiednikami dusz wcielających się w te formy życia. Taki pojedynczy foton będąc w procesie zdobywania świadomości błędnie postrzega siebie jako oddzielną istotę, mimo że stanowi część słońca i jego energii. Ponieważ dopiero staje się świadomy nie zdaje sobie sprawy, że jest jednością ze słońcem, że jest to kontinuum i że nigdy nie traci z nim połączenia. Tymczasowo, będąc w procesie stawania się świadomym wierzy, że jest oddzielną odseparowaną istotą, jest to postrzeganie chwilowe. W czasie, kiedy wierzy, że jest oddzielny, tworzy różnego rodzaju iluzje odzwierciedlające podstawową iluzję oddzielności. I w takim miejscu obecnie jesteśmy – foton odpowiada ludzkiej istocie, choć inteligencja w niej żyjąca i świadomość jest świadomością Źródła – we wszechświecie jest tak naprawdę tylko jedna świadomość. Ta świadomość w procesie stawania się świadomą postrzega się chwilowo błędnie, jako oddzielne istnienia i to prowadzi do iluzji oddzielenia każdej osoby i kreuje iluzje identyfikacji z formą. Formą w naszym przypadku jest ludzkie zwierzę widzące siebie jako oddzielną istotę. Im ta iluzja jest silniejsza tym bardziej znajduje odzwierciedlenie w swoich zachowaniach zewnętrznych, które stają się zwodnicze. To nazywamy złem. Ostatecznie przez zło nic nie ulega zniszczeniu – wszystkie formy życia są wieczne. Ale na poziomie odbioru przez istoty ludzkie zło nie jest przyjemne. Z perspektywy większej całości jest to tylko krótki epizod senny, który ma miejsce, kiedy Źródło staje się świadome. Taka jest odpowiedź na pytanie czy Bóg stworzył zło. Z tej nauki wynika, że zło ostatecznie nie jest prawdziwe, ale to zależy od poziomu percepcji. Patrząc z perspektywy ludzkiego życia ma ono wymiar realności. Pomimo że ostatecznie nie jest ono realne, to na naszym poziomie percepcji wydaje się bardzo realne. Trzeba je rozpoznać jako zwiedzenie. Innymi słowy zło może być zdefiniowane jako kompletna identyfikacja z formą, będąca iluzją. Im bardziej istota identyfikuje się z formą tym więcej zła tworzy – tworzy też więcej cierpienia dla siebie i innych. Zatem pytanie – po co tu jesteśmy? Aby zakończyć tę iluzję i zakończyć również to, co nazywamy złem. Naszym ewolucyjnym celem jest nabycie świadomości tego, że wszyscy jesteśmy jednością – jedynym umysłem jaki jest we wszechświecie, umysłem kolektywnym. To jak fale na oceanie – każdej fali wydaje się, że jest osobna a tak naprawdę jest częścią oceanu i wspólnie tworzy większą całość.

Jak mówi Nanci Danison: „Dobry” i „zły” są całkowicie ludzkimi osądami opartymi na wyjątkowo ludzkich perspektywach i doświadczeniach. Sądy te opierają się na lęku tkwiącym w osobowości człowieka, a także na wyuczonej wiedzy o konsekwencjach przeszłych zachowań. Źródło czy Istoty Światła nie mają pojęcia dobra i zła, dla nich (nas) każde doświadczenie jest akceptowalne i niezwykle interesujące. My, w ludzkiej postaci, przyjęliśmy dla siebie kodeksy postępowania poprzez religię lub prawo, aby rządzić naszymi interakcjami i zachować pozory spokoju. Kiedy łamiemy ważne elementy tych zasad, grzeszymy przeciwko sobie, ponieważ złamaliśmy wzajemną umowę. Negatywne konsekwencje naszych wyborów są odczuwalne w naszym własnym życiu emocjonalnym, nie tylko podczas tej ludzkiej przygody, ale także przez wszystkie „przyszłe” życia, którymi cieszymy się jako dusze, do czasu kiedy emocja nie zostanie rozwiązana. Jest to podstawa życia, którą raz za razem włączamy w materię fizyczną, taką jak istoty ludzkie. Reinkarnacja jest faktem. I, co niepokojące, cały emocjonalny bagaż nagromadzony w każdym fizycznym życiu jest pakowany na pokład osobowości duszy każdego małego dziecka, aby mógł być rozwiązywany raz za razem, aż nauczymy się wszystkich możliwych lekcji, a traumy zostaną wyleczone. Żyjemy w świecie zdominowanym przez strach przed sobą właśnie dlatego, że tak wielu z nas zdecydowało się zachowywać w sposób, który wywołuje strach.

Iza Kalinowska

niedziela, 13 czerwca 2021

Duchowa natura zwierząt

Duchowa natura zwierząt. Iza Kalinowska - blog


 Tak jak wspomniałam wcześniej, inkarnujemy nie tylko w ludzkie zwierzę. Nanci Danison pamiętała wiele poprzednich wcieleń. Pamiętała swoje życie jako kamień, jako różne rośliny i zwierzęta, ale również jako pracownik stacji kosmicznej na innej planecie. Oczywiście nie licząc setek czy tysięcy ludzkich wcieleń. Jako dygresję podam to, że zawsze mnie interesowało, kiedy takie życie kamienia się kończy – w którejś z jej wypowiedzi usłyszałam, że z naturą nieożywioną jest nieco inaczej. Istota duchowa może wejść w taki kamień, pobyć w nim tak długo, jak uzna za stosowne, po czym kiedy zechce, zakończyć to doświadczenie. W przypadku natury ożywionej inkarnacja kończy się z fizyczną śmiercią żywiciela. W przypadku wejścia ludzkiego zwierzęcia w stan wegetatywny, kiedy dalsze zbieranie doświadczeń jest już niemożliwe, dusza może również opuścić ciało wcześniej.

W dzisiejszym wpisie w szczególności chciałabym zająć się wcieleniami zwierząt. Bardzo pomocne będą dla rozwinięcia tematu spostrzeżenia Anny Brejtenbach, która od lat zajmuje się komunikacją międzygatunkową. Komunikacja międzygatunkowa polega na telepatycznym porozumieniu ze zwierzętami lub z roślinami. Może wydawać się, że taka osoba zmyśla ponieważ jest to trudne do weryfikacji. Patrząc jednak na wyniki jej dialogów ze zwierzętami, na to że często przekazuje ich opiekunom informacje, których nie mogła znać oraz patrząc na to, że po rozmowie z nią czasem zachowanie zwierzęcia zmienia się diametralnie, możemy przypuszczać, że w tej komunikacji jest coś prawdziwego i autentycznego.

Powołując się na jej słowa, rozważając koncepcję komunikacji na planie fizycznym zacząć należy od tego, że na najniższym poziomie wszyscy jesteśmy zbudowani z energii. Cząstki elementarne łączą się w atomy, atomy w cząsteczki, które z kolei łączą się w skomplikowane struktury. Na poziomie fundamentalnym podstawowa natura wszystkiego, co jest w tym świecie jest taka sama. Zatem dlaczego skoro jesteśmy tą samą energią, nie moglibyśmy się komunikować z innymi formami życia? My ludzie posiadający mózg, mamy tendencję by myśleć, dużo… często za dużo, a każda myśli czy emocja ma elektromagnetyczną konsekwencję w naszym mózgu. Synapsy odpalają, zachodzą emisje fal mózgowych i te sygnały mają częstotliwość, która może być odebrana przez inne aspekty wszechświata, które się do nas dostroją. Ale łączenie się z inną istotą to nie tylko dostrojenie fal mózgowych i nie zależy tylko od tego, co zachodzi w szarej istocie mózgu, ale w grę wchodzi też mądrość serca – naszej duszy. Inne zwierzęta są bardzo otwarte i są automatycznie dostrojone do nas. Znamy to uczucie kiedy nasz pies czy kot wie co myślimy i wyczuwa nasze nastroje. Niestety my ludzie zatraciliśmy świadomość tego naturalnego połączenia. Mamy tendencje do koncentrowania się jedynie na języku mówionym, na słowach, natomiast zwierzęta wokół ciągle automatycznie nas wyczuwają i poznają nasz stan oraz stan innych istot. Są w tym bardzo dobre, to my mamy problem z dostosowaniem się do nich, by nadawać na tych samych falach co one. Zwierzęta ciągle odbierają nasze myśli i uczucia i być może nawet czasem coś nam sugerują – np. nagle ni stąd ni z owąd myślimy o napełnieniu miski psa wodą, bo przekazał nam, że jest spragniony.

Ludzie jako połączenie uznają najczęściej kontakt fizyczny, zwierzęta wiedzą że nie jest to potrzebne, bo wszyscy jesteśmy połączeni energetycznie. Nasi pradawni przodkowie doskonale o tym wiedzieli. Nie musieli wstawać rano, rozpalać ognia i wchodzić w głęboka medytację, by połączyć się ze zwierzęciem. Po prostu budzili się myśląc o lwie w Afryce czy kangurze w Australii i automatycznie, spontanicznie w ich umyśle pojawiała się informacja o tym, gdzie te zwierzęta były. Zbieracze również mieli automatyczne połączenie z roślinami, wiedzieli intuicyjnie która roślina miała działanie medyczne, która może być toksyczna lub które części rośliny mogą być toksyczne, a która będzie odżywcza jako pokarm. Podobną umiejętność komunikacji z roślinami miał ojciec Czesław Klimuszko – to rośliny „mówiły” mu, jaka mieszanka działa leczniczo na dane schodzenie. Pradawni myśliwi komunikowali się również przed rozpoczęciem polowania z kolektywnym umysłem danego gatunku zwierząt. W modlitwie pokornie prosili dany gatunek, aby jedno ze zwierząt pokazało rano swój ślad, by mogli na nie zapolować i nakarmić swoja rodzinę przez kolejne miesiące. Zawsze pokornie przedstawiali swoja prośbę i nigdy nie brali więcej niż potrzebują.

12000 lat temu postanowiliśmy trzymać zwierzęta w zagrodach, albo uprawiać zboża, zatrzymując więcej niż potrzebowaliśmy. Wtedy zagubiliśmy nasz szacunek dla nich i przestaliśmy podtrzymywać tą dynamikę współistnienia. Zaczęliśmy traktować rośliny i zwierzęta jak swoje zasoby.

Do komunikacji ze zwierzętami używamy telepatii. Łączymy się ze zwierzęciem energetycznie, niezależnie czy jest blisko nas, czy daleko. Telepatia jest czymś naturalnym, wszyscy chyba znamy wrażenie, że wiemy co ktoś chce nam powiedzieć. Konieczne jest jedynie skierowanie naszej uwagi i intencji połączenia w stronę zwierzęcia. Dzieci mają naturalną umiejętność porozumiewania się ze zwierzętami, nie mając jeszcze umysłu zaśmieconego olbrzymią ilością myśli i koncepcji. Tak samo zwierzęta w sposób naturalny porozumiewają się z dziećmi. Im dziecko jest młodsze i nie używa jeszcze języka, tym bardziej bezpośrednio komunikuje się ze zwierzęciem. Różne gatunki mają różną perspektywę w kwestii tego, co jest dla nich ważne i z kim chcą się komunikować. To one wybierają, czy podejmą dialog.

Zwierzęta i rośliśmy są samoświadomymi istotami. Niestety nauka nie traktuje ich w taki sposób, dlatego naukowcy przeprowadzają na nich różne eksperymenty. Zwierzęta jako istoty świadome maja wielką zdolność do empatii dla innych stworzeń, jak również duże pokłady współczucia. Wiedzą co to znaczy odczuwać ból, czują go kiedy członek ich rodziny odczuwa go będąc w oddali. Mają swój cel istnienia na naszej planecie. Jesteśmy im wdzięczni za pomoc osobom niepełnosprawnym, czy za pracę na rzecz człowieka, ale to nie znaczy, że ich celem jest służenie człowiekowi. Co nas czyni tak ważnymi, że uznajemy swoją wyższość nad pozostałymi gatunkami? A może my tu jesteśmy też po to by im służyć? A może po to, byśmy pomagali sobie wzajemnie?

Czego możemy się dowiedzieć od innych gatunków i co myślą o ludziach?

Przebywanie wśród natury może nas uspokajać. Dzieje się tak dlatego, że wszystko wokół nieustannie promieniuje tym, czym naprawdę jest w swojej naturze. Jedyne co musimy zrobić to wyciszyć się i zacząć słuchać, aby połączyć się z przyrodą. Anna zapytała kiedyś napotkany słonecznik, czy nie przeszkadza mu rój pszczół wokół. Otrzymała piękna odpowiedź – pszczoły całują mnie swoją świadomością. Owady mają świadomość indywidualną, ale również świadomość kolektywną całego roju czy mrowiska. Operują jednocześnie na obu tych poziomach świadomości, podobnie jak my mamy możliwość istnienia jako świadomość jednej duszy, ale też świadomość kolektywna Źródła.

To co możemy zrobić dla zwierząt trzymanych w niewoli, do docenić wartość ich istnienia. Wysyłanie im myśli pełnych litości jest dla nich bardzo obezwładniające, za to dostrzeżenie i uznanie ich prawdziwej istoty bardzo wspiera je energetycznie. Zwierzęta są całkowicie obecne w „tu i teraz” – możemy się bardzo dużo w tej kwestii od nich nauczyć. Reagują emocjonalnie na rzeczy, które się wydarzają, ale te reakcje nie mają tendencji by trwać dłużej niż zdarzenie ma miejsce. Nie przywiązują się do emocji w sposób, w jaki człowiek się przywiązuje i nie rozpamiętują ich, jak człowiek ma w zwyczaju. Zwierzęta również odbierają ludzkie emocje, kiedy je czujemy, ale ich nie rozumieją – dlaczego mamy ich tak dużo? Dlaczego jesteśmy ciągle skonfliktowani? Dlaczego tak mocno reagujemy? Zwierzęta są świadome, że przez większość czasu jesteśmy nieobecni, pochłonięci myślami o przeszłości, przyszłości albo innych ważnych sprawach, zamiast być „tu i teraz”.

Zwierzęta mają świadomość jak bardzo niszczymy środowisko naturalne, rozumieją że to my jesteśmy za to odpowiedzialni, ale nie obwiniają nas o to. Zdumiewający jest poziom współczucia jaki wszystkie zwierzęta mają dla nas ludzi. Zdumiewające jest, że zamiast wziąć sprawy w swojej ręce, i zbuntować się wobec naszych działań, a jest na globie kilka gatunków które gdyby chciały mogłyby razem coś osiągnąć, zamiast tego one rozumieją, że jako ludzie się pogubiliśmy. Czują współczucie przez to jak bardzo jesteśmy pogubieni i odłączeni od natury. Troszczą się o nasze dobro i naszą duszę, pomimo tego, że nasze działania uderzają bezpośrednio w ich środowisko i je same. Rozumieją, że przez nas wyginęło wiele gatunków, jak również to, że oceany są dzięki naszym działania toksyczną zupą i powoduje to u nich wiele chorób i fizycznego bólu. A jednocześnie są bardzo akceptujące i z pokora przyjmują to, co przez nas znoszą, pomimo, że są świadome dlaczego to ich spotyka. Czują do nas wielkie współczucie i poprzez połączenie się z nami chcą nam pokazać choćby przez przekazanie w jakim stresie żyją, jakie są konsekwencje naszych zachowań.

Człowiek pozbawił zwierzęta ich godności, ogłosił się panem świata, a przyrodę sprowadził do roli przedmiotu. Rzeźnie przemysłowe, w których zwierzęta spędzają całe swoje życie w bestialskich warunkach w cierpieniu. Kury trzymane w ciasnocie, bez dostępu do trawy i słońca, z poobcinanymi dziobami by nie zadziobały się nawzajem ze stresu, traktowane jako fabryka jaj. Trzymanie psów całe życie na łańcuchu jest bardzo częste na polskich wsiach. Czy naprawdę zwierzęta zasłużyły na taki los?

Iza Kalinowska

piątek, 11 czerwca 2021

Manifestacja rzeczywistości – siła naszych myśli

Manifestacja rzeczywistości – siła naszych myśli. Iza Kalinowska - blog


 Jako dzieci wszyscy marzyliśmy o tym, by pewnego dnia dorosnąć i zmienić świat. Ten sen nie był dziecinny, nie był też niesłuszny. Możemy zmienić świat poprzez nasze myśli, poprzez manifestację, poprzez eksplorację i poszerzanie naszych naturalnych zdolności Istoty Światła na Ziemi. Po prostu zapomnieliśmy, że możemy.

Jako integralne części Źródła, my dusze nieustannie manifestujemy nasze doświadczenie otaczającego nas świata fizycznego. Miliony przypadkowych myśli krążących w twoim umyśle, każdego dnia w wielkim stopniu wpływają na ciebie. Modlimy się o to, czego pragniemy, tak jakby coś spoza jedynego Źródła, którego jesteśmy częścią, miało wyłączną moc odpowiedzi na nasze modlitwy. Ponieważ Źródło nie jest od nas oddzielone, w rzeczywistości modlimy się do siebie jako Zbiorowej Istoty, którą nazywam Źródłem. Kiedy zaprzeczamy naszej zdolności manifestacji, a dostrzegamy jej owoce, nazywamy to „zbiegiem okoliczności”, „przypadkiem” lub „szczęściem”. A może głosimy, że jest to „omen” lub „znak”. Bardziej religijni z nas mówią: „Nasze modlitwy zostały wysłuchane”. Odmawiamy wzięcia odpowiedzialności lub uznania wydarzeń za własne dzieło, ponieważ nie wierzymy, że możemy zamanifestować rzeczywistość. W rzeczywistości możemy i manifestujemy nasze własne życie w miarę upływu czasu. Robimy to zupełnie nieświadomie w oparciu o nasze przekonania.

Nasze przekonania ukazują to, kim jesteśmy — dotyczą naszej duszy, a także naszej ludzkiej osobowości. U dzieci widać to każdego dnia. Rodzice mogą poświęcić dużo czasu i energii na ich wychowanie, aby dziecko uwierzyło, jak bardzo jest cudowne i cenne. Dziecko powtarza słowa rodziców jako własne myśli, ostatecznie tworząc poczucie własnej wartości. Weźmy to samo dziecko i umieśćmy je w przedszkolu z dziećmi, które wielokrotnie wyśmiewają się z jego masy ciała, a nawet unikają go bez słowa. W końcu drogocenne dziecko zaczyna wierzyć, że jest niegodne. W kółko powtarza sobie, że jest grube i niegodne miłości. Dzieci w wieku przedszkolnym współtworzą późniejszą ludzką osobowość pochłoniętą lękiem przed innymi, którzy mogą z niego drwić lub unikać go, a także duszę obciążoną bólem wstrętu do samego siebie. Taka jest siła myśli.

Manifestujemy sami i wspólnie z otaczającymi nas ludźmi. Warto zacząć brać odpowiedzialność za nasze kreacje, zaczynając manifestować na świadomym poziomie. W jaki sposób? W ten sam sposób, w jaki robimy to teraz – naszymi myślami i przekonaniami. Wszystko, co musimy zrobić, to być obecnym w danej chwili i skierować naszą uwagę i intencję na, to co chcemy osiągnąć. Musimy zacząć zwracać uwagę na własne myśli. Przyjmij pozycję „obserwatora” i oczyść umysł. Wyznacz sobie zadanie manifestacji konkretnego rozwiązania i obserwuj „myśliciela”. Czy twoje myśli są od razu negatywne? Jeśli nadal będziesz myśleć w ten sposób, możesz zamanifestować negatywny wynik. Jeśli twoje myśli podążają za bardziej pozytywną nutą, czy kierują się czymś w rodzaju: „jeśli Bóg tak zechce, tak się stanie” lub „jeśli to ma się wydarzyć, to się stanie”, takie myśli są bardziej obiecujące, ale zakładają, że nie jesteś w stanie wpłynąć na wydarzenia z twojego własnego życia. Tym razem, zamiast czekać, aż myśliciel wypełni twój umysł nawykowymi myślami, świadomie formułuj intencję: „Znajdę dla siebie odpowiedni (to czego szukasz)”. Następnie wykonaj pracę na planie fizycznym jako fazę „uwagi”. Rób wszystko, co przybliży Cię do osiągnięcia celu. Szukasz pracy – przeglądaj ogłoszenia i składaj CV. Raczej jest mała szansa by praca się znalazła, kiedy siedzisz na kanapie i tylko o niej myślisz.

Jest kilka przeszkód na drodze do manifestacji. Po pierwsze, manifestujemy tylko to, w co naprawdę wierzymy — podświadomie prawdziwie wierzymy, jak również świadomie wierzymy. Niezależnie od tego, jak biegli jesteśmy w manifestowaniu, nie zamanifestujemy czegoś, co sprzeciwia się naszym przekonaniom. Na przykład, bez względu na to, ile uwagi i intencji włożysz w starania o dostatek, nie otworzysz kuchennej szuflady i magicznie nie znajdziesz tam zwitka gotówki. Dlaczego nie? Bo nie wierzysz, że pieniądze rosną w kuchennej szufladzie.

Po drugie – brak rozpoznania wyników swoich przekonań. Wydarzenia, które zamanifestowałeś pasowały do twoich przekonań, ale nie rozpoznałeś ich, ponieważ brakuje ci samoświadomości. Samoświadomość – intymna wiedza o tobie jako Świetlistej Istocie, którą naprawdę jesteś, jako dusza ludzkiej istoty – jest niezbędna do pomyślnej manifestacji w ciele. Obejmuje to świadomość twojego całkowitego systemu wierzeń, w tym nieświadomych uformowanych przed osiągnięciem „wieku rozsądku” siedmiu lat. Obejmuje wszystkie przekonania emocjonalne na swój temat, których możesz być całkowicie nieświadomy.

Po trzecie, być może próbowałeś manipulacji zamiast manifestacji. Niektórzy duchowi guru ogłaszają, że wszystko, co musisz zrobić, to wizualizować wszystko, co chcesz, a przyjdzie do ciebie bez wysiłku. Mogą rzeczywiście wierzyć, że zwrócenie uwagi i intencji na wymyślony obraz, być może poparte pozytywnymi werbalizacjami czy afirmacjami, stanowi manifestację, ale tak nie jest. Manifestowanie jest wrodzoną naturalną zdolnością, którą posiadamy jako Istoty Światła. To nie jest magiczny akt. Nie jest też sztuczką magiczną. Manifestujemy, ponieważ jesteśmy Źródłem. I jako takie, nasze manifestacje muszą powstać w zgodzie z naszą ewolucyjną ścieżką powrotną do Źródła. Jeśli ta ścieżka nie zawiera bogactwa, nie zamanifestujemy go w naszym ludzkim życiu. I żadna próba manipulowania wszechświatem w celu wyprodukowania dla nas bogactwa nie zadziała. Używamy naszego wrodzonego charakteru Istoty Światła tylko do dalszej ewolucji. To nie jest magiczna różdżka, która zmienia okoliczności ludzkiego doświadczenia, po które tu przybyliśmy.

Iza Kalinowska

środa, 9 czerwca 2021

Dualizm naszej natury – dusza kontra ludzkie zwierzę

Dualizm naszej natury – dusza kontra ludzkie zwierzę. Iza Kalinowska - blog


Świadomość – o co w tym chodzi, co się pod tym kryje? Tak jak pisałam wcześniej żyjemy w tym świecie jako dwie istoty w jednym ciele tworzące dynamicznie kombinację ich cech – duszy będącej cząstką energii Świetlistej Istoty jaką naprawdę jesteśmy i ludzkiego zwierzęcia – zamanifestowanej formy żyjącej w świecie materialnym. Jednak wiele elementów charakterystyki ludzkiego zwierzęcia nie istnieje w przymiotach duszy, jak i odwrotnie wiele cech duszy jest obcych ludzkiemu zwierzęciu. Czasem wręcz wygląda, jakby te dwie natury były swoją przeciwnością. Poniżej przedstawiam pary cech odpowiadających sobie, widzianych z perspektywy ludzkiego zwierzęcia i przeciwstawione perspektywie duszy wg Nanci Danison.

Ludzkie zwierzę kontroluje innych i otoczenie zaniepokojone o swoje miejsce w hierarchii, jest konkurencyjne. Dusza akceptuje innych i naturę, ponieważ rozumie, że nie ma hierarchii, wszyscy są równi, nie czuje potrzeby konkurowania.

Ludzkie zwierzę boi się nieznanego, opiera się zmianom. Dusza akceptuje, że zmiana jest nieodłączną częścią ewolucji.

Ludzkie zwierzę jest skoncentrowane na sobie, dusza ma poczucie bycia częścią całości, jest skoncentrowana na jedności.

Ludzkie zwierzę odmawia przyjęcia odpowiedzialności za własne myśli i czyny. Dusza wie, że każda myśl i czyn ma reperkusje w całym stworzeniu, więc manifestuje ostrożnie i świadomie.

Ludzkie zwierzę nie jest zainteresowane nauką i wzrostem. Dusza jest ciekawa całości życia.

Ludzkie zwierzę wydaje osądy, dusza jest nieosądzająca i współczująca.

Ludzkie zwierzę jest dziecinne i niedojrzałe emocjonalnie, natomiast dusza jest jak dorosły, ze stabilnością emocjonalną pochodzącą z setek wcieleń.

Ludzkie zwierzę jest egocentryczne lub zorientowane na samouwielbienie, gdy dusza jest zmotywowana tym, co jest najlepsze dla wszystkich, ponieważ wszyscy jesteśmy jednym.

Myślę, że wszyscy rozpoznajemy cechy z tych dwóch biegunów, co więcej często mamy dwie osobowości jak doktor Jekyll i pan Hyde – to którą wersją siebie jesteśmy, zależy od tego jaki mamy nastój, stan zdrowia, czy poziom zmęczenia. Ale tak naprawdę, zależy to od tego jak bardzo jesteśmy świadomi i to właśnie poziom naszej uważności decyduje o tym, czy dajemy się ponieść lękowi i egocentryzmowi ludzkiego zwierzęcia, czy jednak opanujemy reaktywność i posłuchamy głosu duszy. Wbrew pozorom nie jest to łatwe, bo instynkty i lęki ludzkiego zwierzęcia są bardzo silne, a jego myśli powodują falę emocji, które jeszcze trudniej przezwyciężyć. Często reagujemy reaktywnie, a kiedy emocje miną jest nam wstyd za swoje zachowanie, czujemy się jakby coś innego przejęło nad nami kontrolę. „Nie wiem, co we mnie wstąpiło”.

Warto wiedzieć, że jest coś takiego jak reakcja hormonalna na bodźce emocjonalne – pod wpływem silnych emocji, niezależnie od nas, zaczyna się burza hormonów powodująca przyśpieszone bicie serca i inne reakcje – przygotowuje nas na uruchomienie mechanizmu „walcz lub uciekaj”, który mógł decydować o naszym przetrwaniu. Jednak warto mieć świadomość, że ta fizjologiczna reakcja trwa zaledwie minutę – po tym czasie to my mamy wybór, czy będziemy ten stan podtrzymywać, czy wybierzemy wyciszenie. Elementem koniecznym by móc dokonać w takim momencie wyboru jest właśnie świadomość – samoobserwacja. Więcej o tej reakcji można poczytać w książce Jill Bolte Taylor. Warto wspomnieć, że jest ona neuroanatomistką,  która miała możliwość obserwowania własnego umysłu i zmiany percepcji rzeczywistości, podczas własnego wylewu. Wyłączył on jej lewą – logiczną półkulę, co zmieniło całkowicie percepcję rzeczywistości – uzyskała ona na ten czas nową perspektywę, która dla mnie odpowiada właśnie perspektywie duszy. Po odzyskaniu sprawności lewej półkuli, pozostała u niej możliwość wyboru części umysłu, którą aktualnie operuje. Uwagę o reakcji hormonalnej umieściła w książce, aby przekazać nam, że to my wybieramy ścieżki neuronowe, które utrwalamy i że zawsze mamy wybór, choć często sobie go nie uświadamiamy.

Bardzo ciekawie o świadomości opowiada Eckhart Tolle. Demaskuje różne mechanizmy jakimi posługuje się ego – ludzkie zwierzę. Pokazuje jak na dłoni jakich „sztuczek” używa byśmy nadal żyli w sposób reaktywny. Na swoich wykładach używa często mojego ulubionego określenia odnoszącego się do ludzkich zachowań: „to szalone, ale normalne”. Wiedzeni reaktywnością czasem zachowujemy się jak lunatycy, np. pielęgnując złość na kogoś, kto zajechał nam drogę. Samo to jeszcze nie brzmi bardzo źle, ale jak dodamy, że miało to miejsce dwa tygodnie temu, a my przypominając sobie to zdarzenie czujemy emocje, jakby to miało miejsca teraz, zaczyna to wyglądać nieco inaczej. Oczywiście nie oskarżam nikogo, komu się przydarza to szaleństwo, bo przydarza się prawie wszystkim – to jedna z cech naszego ludzkiego zwierzęcia. „To szalone, ale normalne”.

Jakie jest wyjście? Przeniesienie środka ciężkości naszego życia na perspektywę duszy. Dusza może obserwować poczynania ludzkiego zwierzęcia, obserwować umysł, a widząc jakie sztuczki stosuje jednocześnie być świadomą jego destrukcyjnych działań. Uważność, samoobserwacja, świadomość – one pozwolą nam spojrzeć na poczynania ludzkiego umysłu z boku. Pozwolą zrozumieć, że to my nadajemy znaczenie okolicznościom, w jakich się znajdujemy. Sam fakt stania w korku nie jest powodem frustracji i zniecierpliwiania. To reakcja naszego umysłu powoduje, że staje się to dla nas nieprzyjemne. Ego ciągle chce gnać do przodu, a przecież gdyby nie stało w korku, stało by pewnie w innym miejscu. Całe życie gonimy za kolejnymi osiągnięciami, a kiedy już dogonimy, czujemy się spełnieni… przez dwa dni. Po dwóch dniach, czy tygodniach znowu szukamy za czym gonić, uczucie spełnienia przemija i tak żyjemy w wiecznej gonitwie. Wiecznie czekamy aż to co dopiero będzie, przyniesie nam poczucie spełniania.

Myślę, że gdyby wielu ludzi położyło nacisk na prowadzenie życia  nacechowanego głównie przymiotami duszy, świat stałby się lepszy i zszedł z torów szaleństwa, na których obecnie jesteśmy.

Iza Kalinowska

wtorek, 8 czerwca 2021

A jak to wygląda od strony Źródła?

A jak to wygląda od strony Źródła? Iza Kalinowska - blog


Dlaczego Źródło a nie Bóg? Z tego powodu, że każdy kto dotknął drugiej strony i zaszedł na tyle daleko, by wyjść poza świat swojej manifestacji używa właśnie tego terminu. Robią tak, bo lepiej to oddaje jego naturę, a pojęcie Bóg zostało spaczone ludzką perspektywą i samo to już prowadzi do niezrozumienia. Parafrazując słowa Neala Donalda Walscha, Bóg mówi – „stworzyliście sobie mój obraz na swoje podobieństwo”. Nadaliśmy mu cechy takie jak wydawanie osądu, karanie oraz oczekujemy od niego, że do pewnych spraw nie dopuści albo im zapobiegnie. Dla osób, które zajrzały na druga stronę wygląda to zgoła inaczej. Wg Nanci Danison lepszą analogią niż do osoby jest porównanie Źródła do inteligentnego pola energii. W jednym z ostatnich filmów użyła analogii słońca. Główny rdzeń Źródła to kula gazu, ale słońce sięga jeszcze dużo dalej. Ta dalsza przestrzeń, to przestrzeń w której istnieje wszechświat – emanacja Źródła. Nie oznacza to, że istnieje ono w takiej formie w świecie fizycznym, czy w przestrzeni. Źródło nie istnieje w przestrzeni, za to cała przestrzeń istnieje w nim. Ale po kolei….

Zacznę od pewnej opowieści. Była sobie kiedyś wszechwiedząca, wszechmogąca istota. Wiedziała wszystko, znała wszystko konceptualnie. Jednak nie mogła niczego doświadczyć. Aby móc doświadczyć relacji potrzebne są co najmniej dwie osoby. A ona mogła sobie każdą relację wyobrazić i zrozumieć, ale nie mogło jej przeżyć. Aby móc zacząć doświadczać, podzieliła swój umysł na miliony istot duchowych. Te istoty zaistniały jak postaci w umyśle autora. Jednocześnie każda z nich otrzymała wolna wolę, jak i inne cechy Źródła. Te istoty duchowe to my. Dzięki nam mogła zacząć doświadczać tego wszystkiego co znała tylko konceptualnie. Aby to jeszcze bardziej urealnić stworzyła materialny wszechświat, będący niejako poligonem dla doświadczeń. Istota ta stworzyła wszelkie prawa, dzięki którym wszechświat mógł powstać i zgodnie z nimi to się zrealizowało. I tak nastąpił podział na to, co jest nietrwałe i jest manifestacją źródła i to co wieczne, czyli na naszą duchową istotę. Świat i zamieszkujące je istoty są manifestacją, a między innymi ludzkie zwierzę. Istoty duchowe dlatego wchodzą w to co jest zamanifestowane i doświadczają dla Źródła to wszystko co ono zna konceptualnie, ale doświadczyć nie może. Istota może wejść w kamień, w drzewo, w całą planetę, we wszelkie istoty żywe, by zebrać doświadczenie. A że natura nasza jest taka sama jak Źródła, którego cząstką jesteśmy, to mamy jego nieskończoną ciekawość. I jesteśmy otwarci na wszystkie doświadczenia. Wiem że dla człowieka życie np. na wózku może być tragedią, ale dla duszy to sposobność na zebranie kolejnego doświadczenia. Dla istoty duchowej takie życie to zaledwie sekunda – czy nie warto poświęcić sekundę by zebrać doświadczenie z bardzo trudnego i nieszczęśliwego życia? Planujemy, co chcemy przeżyć w kolejnych wcieleniach, ale tak naprawdę jeśli nie zaplanujemy nic, tylko będziemy po prostu żyć ludzkim życiem, też wypełnimy swój cel. Nie wybieramy sobie ludzkiego zwierzęcia, ale wybieramy rodziców, którzy maja uwarunkowania odpowiednie do naszego celu i w takim środowisku żyją. Jeśli dziecko z jakiegoś powodu się nie narodzi, czekamy spokojnie na ich kolejnego potomka. Jeśli takiego nie będzie szukamy innych rodziców. W miarę swojej wędrówki i zbierania doświadczeń rozumiemy coraz więcej, przechodzimy przez kolejne fazy. Możemy całe swoje życie spędzić nie inkarnując w świecie fizycznym, ale częściej wybieramy jednak życie w świecie materialnym. Co więcej przychodząc tu zakładamy, że będziemy się dobrze bawić. Po przejściu na drugą stronę zaczyna nam brakować prostych przyziemnych rzeczy, jak smak czekolady. Kiedy zakończymy fazę inkarnacji istniejemy w przestrzeni, w której możemy łączyć się z innymi istotami duchowymi i zastępczo przeżywamy ich wszystkie wcielania jak własne. Nanci pamięta, że kiedy przeszła na drugą stronę jej przyjaciele łączyli się z nią w jedną świadomość, by przeżyć z nią jej życie, które właśnie zakończyła. Następnym etapem jest uświadomienie sobie, że jesteśmy postaciami w umyśle Źródła i połączenie z jego świadomością. Niektórzy obawiają się, że jest to utrata swojej indywidualności – nic bardziej mylnego. Jako istoty duchowe możemy równocześnie istnieć na wielu poziomach świadomości. Istniejemy jako my, ale możemy się połączyć z inną istotą lub grupa istot, stanowiąc osobną świadomość np. kilkuosobowej grupy. Idąc tym torem, kiedy łączymy się ze świadomością Źródła, zachowujemy swoją świadomość, ale równocześnie zyskujemy świadomość całego istnienia – to musi być cudowne doświadczenie!

Inkarnując inwestujemy jedynie cząstkę swojej energii w to życie, nie przerywając swojego życia po drugiej stronie. To tak jakbyśmy cząstkę siebie uśpili. Ta uśpiona cząstka jest za zasłoną niepamięci. Nie możemy pamiętać swojej prawdziwej natury i jednocześnie realnie przezywać życia – choć niektórym zdarza się przypomnieć kim naprawdę jesteśmy, jeszcze w tym ciele. Nazywamy to oświeceniem czy iluminacją – takie osoby mogą nas wiele nauczyć.

Często mówimy, że gdyby Bóg istniał, nie dopuścił by do wojen czy innych nieszczęść. Wołamy – gdzie był wtedy Bóg? Bardzo ładnie wyjaśnił to Neal Donald Walsch w Rozmowach z Bogiem. Ponieważ piszę z pamięci, nie zacytuje dokładnie, ale sens wypowiedzi był mniej więcej taki: czy jeśli umieściłeś swoje dzieci w piaskownicy, zadbałeś o to by były bezpieczne, ma dla ciebie znaczenia w co się bawią? Jeśli masz pewność, że im się nic nie może stać, mogą bawić się we wszystko, w co zapragną. Oczywiście z punktu widzenia ludzi wojna to wielka tragedia, niezaprzeczalnie, ale z perspektywy istoty duchowej, z perspektywy gracza, to tylko sekunda zainwestowana w zebranie kolejnego doświadczenia.

Naturą Źródła jest bezwarunkowa miłość. W jego naturze nie ma dualizmy dobra i zła – aby tego doświadczyć musimy wejść w świat materialny. Ktoś kiedyś ładnie to określił: Jeśli chcesz zrobić sobie przerwę od wiecznego błogostanu, przychodzisz do świata materialnego. Ponieważ wszystko istnieje w Źródle – relacja między nami i nim jest taka, jak między kroplą wody a oceanem. Mamy taką samą naturę, ale na mniejsza skalę. Dlatego tak jak i ono mamy dar manifestacji naszej rzeczywistości, tylko nie umiemy z niego świadomie korzystać. Oczywiście pisząc my, mam na myśli duchowe istoty, którymi jesteśmy, ludzkie zwierzę tego nie potrafi. Ale żyjemy tu jako drużyna, więc do pewnych darów też możemy mieć świadomy dostęp, ale to już na inną opowieść…

Iza Kalinowska

niedziela, 6 czerwca 2021

Jak to jest z tą karmą?

 

Jak to jest z tą karmą? Iza Kalinowska - blog

To co napiszę poniżej jest relacją osób, które dotknęły drugiej strony. Ale trzeba wziąć pod uwagę, jak bardzo perspektywa duszy jest różna od perspektywy ludzkiego zwierzęcia. Człowiek jest żądny zemsty, ma poczucie, że wszystkie złe czyny musza być osądzone i ukarane. Podobnie jak dobre uczynki muszą być wynagrodzone. Perspektywa duszy jest zgoła inna – wiem, że z ludzkiego punktu widzenia może to być nie do przyjęcia, bo człowiek jest żądny kary i sprawiedliwości. Dlatego większość osób po NDE nie chce mówić o Bogu – jego koncept jest spaczony ludzką perspektywą. Jak to mawiał Neal Donald Walsch człowiek stworzył sobie Boga na swoje podobieństwo. Nadał mu ludzkie cechy. Dlatego większość woli mówić o Źródle – ten termin nie jest jeszcze skażony ludzką perspektywą i wydaje im się bardziej adekwatny. O tym jak rozumieć Źródło, napiszę osobny wpis, bo to szeroki temat. Ale wg przekazanej wiedzy nie ma czegoś takiego jak karma, przynajmniej w znaczeniu tego słowa, jak je rozumiem.

Reinkarnacja jest faktem, sama pamiętam fragmenty poprzednich żyć i zakładam, że skoro jest faktem dla mnie, jest i faktem dla innych. Moje rozumienie karmy jest takie, że jeśli zrobisz coś w jednym życiu, musisz za to zapłacić w kolejnym. Podobnie możesz odebrać nagrodę w kolejnym życiu. Takie coś nie istnieje. Rozumienie przekazane przez Nanci Danison z wiedzy uniwersalnej, do jakiej miała dostęp jest takie, że my wybieramy temat, koncepcje, emocję – coś czego chcemy doświadczyć. Możemy np. chcieć doświadczyć odrzucenia, chcieć doświadczyć ludzkiej miłości, jako osoba homoseksualna albo doświadczyć ślepoty, czy dowolnej rzeczy jaka może spotkać człowieka. Jeśli wybierzemy temat jakiegoś ludzkiego doświadczenia, chcemy je zbadać z wielu różnych perspektyw. Wybieramy sobie ludzkie życie, które pozwala nam na doświadczenie wybranego tematu z jednej ludzkiej perspektywy. W kolejnym życiu doświadczamy tego samego tematu, w innym ciele z innej perspektywy. Potem przychodzimy do kolejnego ludzkiego życia i tak idziemy od życia do życia doświadczając tego samego tematu z każdej możliwej perspektywy, aż wyczerpiemy wachlarz możliwości dla tego jednego wybranego tematu. Kiedy takim tematem przewodnim będzie np. odrzucenie, pierwsze życie wybierzemy jako panna młoda odrzucona przed ołtarzem. W następnym życiu to Ty odrzucisz swojego męża rozwodząc się z nim. W następnym życiu Twoje dzieci odrzuca Cię jako rodziców. W następnym Twoi rodzice odrzucą Cię jako dziecko. Niektóre z tych żyć mogą wyglądać jak karma. Możesz pomyśleć, skoro ja odrzuciłam dzieci w poprzednim życiu, to w tym dzieci odrzuciły mnie. Ale to nie jest tak. Nie musisz w najbliższym, kolejnym życiu doświadczyć przeciwności z życia poprzedniego, ale może się tak zdarzyć i wtedy wygląda to jak odpłata.  Ale tak nie jest – to jest nasz wybór i to my wybieramy rodziców, którzy poczną istotę ludzką, którą będziemy chcieli być w celu realizacji doświadczenia jakie wybraliśmy. Jest to bardzo proste – nie ma odpłaty, bo nie ma oceny. Bezwarunkowa miłość jaką emanuje Źródło, oznacza brak oceny. Źródło nie tylko nie ocenia nas, ale jest niezdolne do oceny, jest niezdolne do osądzenia. Bezwarunkowa miłość oznacza pełną akceptację, niezależnie co zrobimy. Ludzie osadzają, oceniają, ponieważ muszą – to jest część mechanizmu przetrwania. Źródło nie musi się martwić o przetrwanie. Wszystko jest dopuszczalne dla Źródła. Ludzie nie akceptują takiego stwierdzenia, mówią że morderstwo nie może być w porządku, czy wykorzystywanie dzieci, to wszystko nie może być w porządku. Ale tu nie chodzi o bycie w porządku lub nie – Źródło nie ma osądu na temat tych sytuacji. Nie ważne co zrobisz – kiedy umrzesz nie możesz iść nigdzie indziej niż tu. gdzie już jesteś – w umyśle Źródła, niezależnie co uczynisz. Możesz odczuć reperkusje w tym świecie jako konsekwencje twojego zachowania. W swoim przeglądzie życia zobaczysz swoje zachowania. Nie tylko je zobaczysz, ale i poczujesz i to nie tylko ze swojej perspektywy. Odczujesz jak twoje czyny dotknęły wszystkie osoby, których to zachowanie dotyczyło. Odczujesz wpływ twoich działań na osoby z którymi tamte osoby są w relacjach i odczujesz na własnej skórze dalsze falowe efekty swojego działania. Poczujesz to wszystko i przejdziesz przez to drugi raz – to nie jest nic przyjemnego. Kiedy już to przejdziesz, zdasz sobie sprawę, że pewnych rzeczy nie chciałbyś przeżywać ponownie, więc po powrocie spróbujesz się zachowywać nieco lepiej. Ale nie jest to kara, ani nie jest to karma. Nie ma ślepego losu czy przeznaczenia – to my wybieramy, każdy z nas wybiera swoje życia (jest to nasz plan duszy). Wybieramy co będziemy w życiu robić, wybieramy kim jesteśmy i wybieramy kim chcemy być. Wybieramy kamienie milowe i ogólny kierunek życia, a nie scenariusz krok po kroku cały jego przebieg możemy tworzyć według własnej wolnej woli. Przechodząc z życia do życia nie pamiętamy wiele z tego kim naprawdę jesteśmy, ale pamiętamy wystarczająco, aby ewoluować w procesie. Nie powtarzamy generalnie tych samych błędów, które wywołały u nas problemy w poprzednim życiu, a jeśli nam się to zdarzy, mamy kolejną sposobność by rozwiązać taki problem. I wszyscy rozwiązujemy traumy, które przenieśliśmy jako ludzie z poprzedniego życia na obecne. I kontynuujemy przenoszenie tych traum z życia na życie, dopóki ich nie rozwiążemy. Tu bardzo pomocy jest wgląd w siebie lub zrozumienie natury tych traum, choćby w procesie terapii, czy otoczeniu mądrych przyjaciół.

Czasem odnosimy wrażenie, że karma dopada nas już w tym życiu. Ale to też nie jest kara, nie mówiąc o konsekwencjach na planie fizycznym. Mamy moc manifestacji rzeczywistości, ale najczęściej robimy to nieświadomie. W sposób niekontrolowany przez nas tworzymy życie zgodne z naszymi najgłębszymi przekonaniami. Jeśli żyjemy w poczuciu winy, w przekonaniu, że zasługujemy na karę to tą karę na siebie ściągniemy. Jeśli naszym głębokim przekonaniem wpojonym nam od dziecka jest, że tylko nieuczciwie można się wzbogacić, będziemy klepać biedę. Można to odebrać jako karmę, ale to my świadomie wybraliśmy sobie rodziców, co do których widzieliśmy, że takie przekonania nam wpoją, znając ich uwarunkowania. Aby zrealizować pewne założenia w tym życiu musimy sobie dobrać inne dusze, które pomogą nam ten cel zrealizować. Dlatego wybierając sobie życie wybieramy też duszę, która będzie naszym partnerem, jeśli jest to istotne w ramach wybranego tematu jaki studiujemy. Czasem w czyimś planie życia jest tylko jedna rozmowa, którą mamy z kimś przeprowadzić, a cała reszta jest dowolna. Czasem wybieramy sobie partnera, czasem umawiamy się, że spowodujemy wypadek który diametralnie odwróci losy nasze i drugiej istoty, a służy to wypełnieniu ich życiowego celu. W planie życia jednak mamy tylko kamienie milowe, momenty zwrotne, jakie musza się wydarzyć, ale nie planujemy całego życia jak sztuki teatralnej, bo manifestujemy je na bieżąco.

Wiem, że rezygnacja z koncepcji kary i poniesienia konsekwencji jest trudna do przyjęcia z perspektywy człowieka, ale perspektywa duszy jest bardzo często dla człowieka niezrozumiała lub nieludzka. Wracając do analogii gracza – czy zabicie innej postaci w grze jest przez niego oceniane, czy jest jedynie elementem gry, który na gracza nie wpływa? Czy gracz nie umawia się z innymi graczami by wspólnie pokonać pewne etapy? Człowiek dla którego koncepcja winy i kary jest naturalna, przypisał Bogu również tą cechę, tworząc terminy takie jak karma czy grzech. Wiem, że dla wielu to wewnętrzne poczucie sprawiedliwości nie pozwoli na zrezygnowanie z takiego widzenia świata i Boga. Do mnie jednak przemawia koncepcja jaką prezentuje Nanci Danison, Anita Moorjani, czy inne osoby, które zajrzały za kotarę.

Iza Kalinowska


sobota, 5 czerwca 2021

Jak zmienia się nasze postrzeganie po śmierci?

Jak zmienia się nasze postrzeganie po śmierci? Iza Kalinowska - blog


 W poprzednim wpisie zajęłam się światem dla nas zewnętrznym, w tym chciałabym się skoncentrować na naszym odbiorze siebie samych i świata. Sam moment wyjścia z ciała jest sprawą indywidualną. Czasem jest niespodziewany i dusza nawet go nie zauważa, czasem jest zaobserwowany jako dziwne zjawisko a czasem jest świadomą decyzją. Podam tu trzy przykłady, ale nie wyczerpują one wachlarza możliwości, dają jedynie wyobrażenie jak to może wyglądać. Nanci Danison zauważyła, że zaczyna widzieć na czarno biało, następnie wizja zawężyła się do jednego punktu, poczuła jak energia opuszcza jej dolne partie ciała, po czym wyszła przez głowę. Mary Helen Hensley brała udział w wypadku samochodowym. W pewnym momencie, jeszcze przed wydarzeniem krytycznym, czas zwolnił i poczuła, że musi zdecydować – zostaje w ciele czy wychodzi. Stwierdziła, że wychodzi ponieważ, jeśli zostanie to będzie bolało. W wielu innych przypadkach np. dla Dianne Sherman umierającej w szpitalu słysząc swoje imię wołane przez lekarzy była przekonana, że pomylili oni pacjentów. Zajmowali się kobietą na łóżku obok, posługując się jej imieniem. Dopiero po bliższym przyjrzeniu się zauważyła, że tą pacjentka jest ona.

Stosunek do pozostawionego ciała jest najczęściej obojętny, czasem nie rozpoznajemy siebie, ale najczęściej nie czujemy żadnego przywiązania. Często unosimy się nad swoim ciałem przyglądając się z góry wydarzeniom, ciało nie musi być jeszcze w stanie śmierci, często patrzymy na nie z góry jeszcze za jego życia. Dość dużo czasu zajmuje zorientowanie się, że już w ciele nie jesteśmy. Często dochodzi do nas, że coś się wydarzyło, dopiero po bezskutecznych próbach komunikacji z osobami wokół.

To co zauważamy, to nagłe drastyczne poprawienie zdolności kognitywnych. Umysł przestaje być ograniczony ciałem i nagle procesy myślenia stają się o wiele klarowniejsze. Jakiekolwiek zadamy pytanie natychmiast w naszym umyśle pokazuje się odpowiedź, jakby zawsze była w naszej pamięci. Mamy dostęp do uniwersalnej bazy wiedzy – aby uzyskać informacje wystarczy, że skierujemy na to uwagę. Zadziwia nas w tym momencie, że uzyskujemy wizję w 360 stopniach, zauważamy kolory których nigdy nie widzieliśmy, wręcz jesteśmy zdumieni ilością kolorów, których na Ziemi nie mogliśmy dostrzec.

To co ludzi uderza, kiedy już zdają sobie sprawę, że są po drugiej stronie, to to jak bardzo ten świat jest realny. Nie mogą często uwierzyć, że jako realne brali to życie doczesne, bo tamta strona jest o wiele bardziej prawdziwa. Czują też bezwarunkową miłość. Jest to tak intensywne odczucie, że często kiedy wracają do niego wspomnieniem, nie mogą powstrzymać wzruszenia. Czują się jakby wrócili do domu otoczeni miłością, zaopiekowanie przez ogromną kochająca energię.

Poczucie czasu całkowicie się zmienia. Po drugiej stronie czas nie istnieje. Możemy być jednocześnie w wielu miejscach na raz, poruszać się w czasie w przód i w tył, kiedy wydarzenia tu na Ziemi trwają kilka sekund czy minut w naszej percepcji możemy to odebrać jako miesiące czy lata po drugiej stronie. Określenie czasu po drugiej stronie jest nieadekwatne, bo wszystko odbywa się w wiecznym teraz…. Aby znaleźć się w jakimkolwiek miejscu wystarczy skierować na nie uwagę – zatem przestrzeń też nie jest żadną przeszkodą. Pomyślimy o swojej daleko mieszkającej rodzinie i już jesteśmy przy nich, możemy być na wielu miejscach jednocześnie.

Nasi bliscy, którzy tu pozostają nie są dla nas żadną przeszkodą by chcieć tam pozostać. Nawet matka która tu na Ziemi oddałaby życie za swoje dziecko, bo kocha je nad życie, po drugiej stronie nie uważa go za przeszkodę, by odejść. Ale nie wynika to ze znieczulicy, jak można by pomyśleć, ale ze zrozumienia i innej perspektywy. Matka widzi życie swojego dziecka bez niej i widzi, że sobie poradzi. Widzi czasem też, że takie życie sobie wybrało i jeśli zostanie, nie będzie mogło zrealizować planu na swoje życie. Poza tym wszyscy jej bliscy, nawet Ci którzy swoją cząstkę zainwestowali w życie w naszym świecie, są cały czas po drogiej stronie, więc tak naprawdę z nikim się nie rozstaje.

Kolejnym elementem, który zaskakuje to, to jak bardzo wszyscy jesteśmy połączeni. Poczucie oddzielności jest odczuwalne tylko tu, po drugiej stronie wszyscy czują jedność. Jesteśmy wszyscy jak palce jednej ręki jak mawia Anita Moorjani, ale będąc tu widzimy tylko palce, nie widząc ręki. Cokolwiek robimy drugiej osobie robimy sobie. Konflikty, wojny z tamtej perspektywy wydają się istnym szaleństwem, jakby jedna ręka chciała odrąbać drugą. Jesteśmy też w stanie spojrzeć na innych z zupełnie innej perspektywy. Na tych którzy nas skrzywdzili patrzymy nagle ze zrozumieniem, widząc całą ich historię. Dostrzegamy elementy i zdarzenia, które ich uwarunkowały i rozumiemy, że nie mogli postąpić inaczej. Rozumiemy, że każdy postępuje zgodnie ze swoim poziomem świadomości. Wynika to z tego, że wszyscy jesteśmy częścią jednego umysłu – umysłu Źródła, które jest wszystkim co jest. Poświęcę temu osobny wpis bo to temat rzeka.

Nasza zdolność manifestacji rzeczywistości powoduje, że jeśli skierujemy uwagę na to czego się spodziewamy po drugiej stronie natychmiast znajdujemy się w takim środowisku. Na tym etapie możemy to robić jeszcze nieświadomie. To środowisko które tworzymy, jest tak realne i namacalne jak nasza rzeczywistość. Można je dotknąć, poczuć, odczuwamy je tak, jak nasze obecne otoczenie.

Po drugiej stronie spotykamy różne postacie. Jednych przywitają ich zmarli bliscy, inni spotkają się Jezusem czy innym bogiem, zgodnie z wyznawana religią. Jeszcze innych powita ich przewodnik, anioł stróż, czy świetliste istoty. Dla każdej osoby jest to indywidualne, najbardziej odpowiednie dla niej, aby ułatwić jej moment przejścia. Dusze, które inkarnowały już tak wiele razy, że łatwo przypomną sobie drogę do domu mogą nie być witane przez nikogo. Często witają nas towarzysze z naszej grupy dusz, ale o tym tez napiszę w innym wpisie bo to temat na osobny rozdział.

Kiedy przychodzi czas powrotu, decyzja jest podejmowana przez nas. Ale często mamy wrażenie, że jest podejmowana pomimo naszej woli. Dzieje się tak dlatego, że nie mamy na tym etapie jeszcze dostępu do pozostałej części naszej istoty, która wie jaki jest plan. Często przyjmujemy to jako karę, bo powrót do tego świata po dotknięciu drugiej strony wydaje się bardzo trudny, jak odesłanie na zesłanie, kiedy jest się już tak blisko domu. Zawsze decyduje o tym nasza wola – choć decyzja o powrocie rzadko jest podejmowana przez nas świadomie. Powrót do ciała zazwyczaj jest nieprzyjemny. Często jest porównywany do wciskania się w ciężki, zimny, gliniany kostium kąpielowy. Nagle człowiek ponownie czuje ogromny ciężar ciała, umysł przestaje być tak klarowny, traci poczucie wolności.

Po powrocie wiele osób przez miesiące czy lata nie może sobie poradzić emocjonalnie z ta sytuacją. Tęsknią za domem, chcą tam wrócić. Wiele z nich ma też różne skutki uboczne po takim zdarzeniu – ich życie zmienia się diametralnie. Wielu staje się lepszymi ludźmi, zwłaszcza po przeglądzie życia, gdzie odczuli swoje czyny z perspektywy innych osób. Inna przemiana wynika ze zrozumienia, że wszyscy jesteśmy jednością i najważniejsza jest bezwarunkowa miłość. Innymi częstymi efektami jest rozwinięcie zdolności parapsychicznych. Często wracają z darem jasnowidzenia lub bardzo wyostrzoną intuicją. Niektórzy mają już po powrocie kontakt ze świetlistymi istotami jak Ingrid Honkala, która utonęła w wieku 2 lat. W jej przypadku wróciła również z wiedzą, w szkole nie musiała się uczyć, bo wszystko już wiedziała. Inne osoby wracają jako medium, zachowując możliwość kontaktu z druga stroną.

Iza Kalinowska

piątek, 4 czerwca 2021

Co nas czeka po drugiej stronie?

 

Co nas czeka po drugiej stronie? Iza Kalinowska - blog


Wiele osób obawia się co zastanie po drugiej stronie. Niektórzy zakładają, że człowiek odchodzi w niebyt i jeśli dotknął drugiej strony, ale był tam tylko przez chwilę i nie zaszedł daleko, może się w tym utwierdzić, gdyż jednym z etapów, jaki często się pojawia jest czarna pustka. Taka osoba nie bierze jednak pod uwagę, że nawet wtedy był ktoś świadomy, kto tą pustkę zauważył… ale zacznijmy od początku.

Po przejściu na drugą stronę, nadal mamy ludzką perspektywę, podobnie jak po przebudzeniu nagle ze snu nadal miesza nam się sen z jawą i potrzebujemy chwili by przejść do normalnego trybu postrzegania rzeczywistości. Potrzebujemy trochę czasu by się obudzić ze snu o życiu na Ziemi i połączyć zainwestowaną cząstkę w to życie z resztą naszej istoty. Ale jednocześnie mamy dostęp do swoich „super mocy” które towarzyszą nam przez całe życie, ale nie używamy ich świadomie. Opowiem o tym w innej historii, ale tu wspomnę tylko, że mamy moc manifestacji rzeczywistości. Będąc po naszej stronie jest to najczęściej nieświadome i powolne, tworzymy rzeczywistość zgodną z naszymi głębokimi przekonaniami, które są nam wpajane całe ziemskie życie. Dzieje się tak dlatego, że przychodząc tu musimy zapomnieć o naszej prawdziwej naturze, by przeżywać to co nas spotyka najbardziej prawdziwie. Jaką zabawę miałby gracz, znając z góry cały plan gry i wiedząc jak ją przejść?

Po przejściu na druga stronę często nadal nie zdajemy sobie sprawy z naszych mocy, dlatego nie mamy świadomości, że piękna łąka, niebiańskie krajobrazy czy piekielne czeluści są tym, co stworzyliśmy sami naszą mocą. Co więcej po przejściu na drugą stronę manifestacja nie jest powolna, jak to w naszym świecie, a natychmiastowa. Z tego powodu każdy może widzieć zupełnie inne światy – jeden spotka Jezusa, innego przywitają jego bliscy a jeszcze inni zobaczą tylko świetliste istoty albo znając drogę sami poszybują na kolejne etapy wędrówki. Kilka etapów jest jednak wspólnych dla prawie wszystkich. Tu też są wyjątki, gdyż osoby które są już bliskie zakończenia etapu inkarnacji albo go zakończyły a jednak postanowiły tu wrócić, znajda drogę na skróty, gdyż odbywały tą podróż już setki tysięcy razy.

Dla większości osób elementem, który może się pojawić jest czarna pustka. W tym przypadku czerń jest bardzo przyjazna, nie jest w tej sytuacji niczym strasznym, jakby otacza duszę aurą miłości i akceptacji. Innym częstym elementem jest przejście przez tunel do światła. Światło często wyłania się właśnie z tej czerni, na końcu tunelu często czeka osobowa energia otaczająca duszę bezwarunkową miłością.

Ciekawym elementem jest przegląd życia. Każdy widzi wszystkie wydarzenia ze swojego życia, nawet te których jako człowiek nie może pamiętać. Co ciekawe po drugiej stronie czas nie jest linearny, można się poruszać w czasie w każdym kierunku. Wiele osób relacjonuje, że wszystkie wydarzenia ze swojego życia widziało symultanicznie w jednym momencie. Dusza bardzo często równocześnie widzi wydarzenia z wielu perspektyw (to nasza kolejna „super moc”) widzi jednocześnie jak zajmują się jej ciałem, co robią w tym czasie jej bliscy i jednocześnie przebywa po drugiej stronie. Wracając do przeglądu życia widzimy wszystkie wydarzenia z naszej perspektywy, ale również z perspektywy wszystkich ich uczestników. Czyli np. widzimy, że mając zły dzień nakrzyczeliśmy na sprzedawczynię, czujemy jej emocje jakbyśmy byli ta osobą, czujemy emocje jej dziecka na którym ona rozładowała napięcie po powrocie do domu i wszelkie następstwa naszego każdego czynu. Ale widzimy też takie drobne zdarzenie, jak pomoc w przeprowadzeniu starszej osoby przez jezdnię, uśmiech do mijanego przechodnia – zdarzenie które szybko ulatują z pamięci, a jedna bardzo znaczące z tej nowej dla nas perspektywy. Można to porównać do sądu ostatecznego, ale różnica jest taka że nie jesteśmy przez nikogo sądzeni. Często towarzyszy nam w tym zdarzeniu duchowa istota, ale ona nas nie ocenia – jedynym oceniającym jesteśmy my sami, często na zasadzie refleksji, co mogliśmy zrobić inaczej.

Po przejściu tych etapów osoby z NDE często są cofane, jeśli nie jest to ich pora. Czasem powrót do ciała następuje nawet, gdy nie wszystkie te etapy wystąpią. Dzieje się tak dlatego, że nikt nie przejdzie na drugą stronę, kiedy nie będzie jeszcze jego czas. Znam jednak przypadki, gdy to był już czas śmierci uczestnika, żył on życiem wiecznym w zaświatach, a jednak zdecydował się powrócić do ciała z nowa misją. Takim przypadkiem jest Nanci Danison. Jest to o tyle ciekawe, że jako dusza była już poza cyklem inkarnacji, więc wróciła z bardzo szeroką wiedzą o dalszych etapach i naszej naturze. Wróciła ponieważ poznając tę wiedzę cały czas powtarzała sobie – „ktoś im musi o tym powiedzieć, ktoś powinien im o tym powiedzieć….”. Kiedy zorientowała się, że wraca do ciała, pomimo, że był już jej czas, pomyślała – „nie miałam na myśli siebie”. Ale było już za późno, jej chęć przekazania tej wiedzy została uznana za wyraz jej wolnej woli i jej decyzję o powrocie. Jako anegdotę powiem, że w drodze powrotnej jej duchowi przyjaciele nucili „miłość jest wszystkim co się liczy”, „miłość jest wszystkim co się liczy” a ona odpowiadała im „zamknijcie się, próbuje to wszystko zapamiętać”.

I tu przechodzimy do kolejnej naszej „super mocy” – dostępie do wiedzy uniwersalnej. Będąc po drugiej stronie wielu zadaje nurtujące ich pytania. Ciekawe jest to, że na każdy temat na jaki skierują uwagę dostają natychmiastowa odpowiedź. Ta odpowiedź jakby zawsze istniała w ich pamięci i jedynie kierując na nią uwagę przypominają ją sobie – to najprostsza analogia. Inni nazywają to ściąganiem wiedzy (downloads).

A co jest na dalszych etapach wędrówki? Zależnie od tego w jakiej fazie swojego rozwoju jesteśmy, jeśli nadal inkarnujemy, po drugiej stronie wracamy do przestrzeni w której jesteśmy pomiędzy kolejnymi wcieleniami. Jeśli już nie inkarnujemy możemy być w przestrzeni, w której łączymy się z innymi w jedną świadomość i zastępczo przeżywamy ich wszystkie przeżyte wcielenia jak własne. Ostatnim etapem o jakim mi wiadomo jest połączenie swojej świadomości ze Źródłem i możliwość jednoczesnego odczuwania wszystkiego co się zadziało w całym wszechświecie. Ten etap jest dla nas dostępny kiedy zdamy sobie sprawę, że wszyscy jesteśmy postaciami w umyśle Źródła, podobnie jak pisarz ma w swoim umyśle wszystkie postaci z tworzonej książki, a co za tym idzie wszyscy mamy jego naturę.

Nie wiem czy są to wszystkie fazy – o tych udało mi się dowiedzieć. To wiedza ujęta w wielkim skrócie, w kolejnych wpisach rozwinę poszczególne myśli, o których tu wspomniałam. Zapraszam do dalszej lektury.

Iza Kalinowska

czwartek, 3 czerwca 2021

Kim jesteśmy? Jaka jest nasza prawdziwa natura?

Kim jesteśmy? Jaka jest nasza prawdziwa natura? Iza Kalinowska - blog

 Jaka jest nasza natura? Czy jesteśmy tylko tym ciałem, czy posiadamy jakiś komponent, który jest czymś więcej? Gdzie jest świadomość? Czym jest to z czym się identyfikujemy?

 Postaram się w skrócie odpowiedzieć na te pytania w świetle informacji uzyskanych ze źródeł wskazanych z poprzednim poście. Nasza natura jest dwojaka. Jedną jej część stanowi „ludzkie zwierzę” – fizyczna część naszego życia tu na Ziemi – jest to istota cielesna ze swoją nieskomplikowaną osobowością, kierowana podstawowymi instynktami, z których najsilniejszy jest instynkt przetrwania. Ludzkie zwierzę jest istotą bardzo egocentryczną z natury, często kierowaną strachem lub popędem – nie można go za to winić, taka jest jego natura. Drugim komponentem jest nasza dusza. Dusza jest częścią potężnej duchowej istoty, którą jest każdy z nas. Spędzając całe nasze życie w „zaświatach”, „niebie”, czy stanie określonym dowolnym innym terminem, inwestujemy niewielką część siebie w sen o ludzkim życiu. Oczywiście w czasie trwania tego snu jest on bardzo realny, wydaje się jedyną rzeczywistością. Niemniej jednak po drugiej stronie dusza wręcz niedowierza, że to co tu się działo brała za rzeczywistość, wiedząc, że wróciła do swojego prawdziwego domu. Tom Campbell pokazuje tą sytuację poprzez analogię do gracza i awataru w grze. My – nasza dusza – jesteśmy graczami, ludzkie zwierzę jest awatarem. Ta analogia jest bardzo adekwatna i pokazuję jak różna jest perspektywa ludzkiego zwierzęcia i duszy. Dla awatara zakończenie życia to koniec – odejście w niebyt. Dla gracza rozpoczęcie kolejnego etapu, jeśli tak zdecyduje, choć może się też od gry oddalić i zająć czymś innym. To co dla awatara jest strasznym przeżyciem, niesprawiedliwością losu, brakiem Boga, którego się obwinia za wszelkie nieszczęścia, dla duszy jest kolejnym ciekawym etapem, który warto przejść – bo przecież on z takiej gry wychodzi nietknięty, ale bogatszy o doświadczenie. I teraz wracając do pytania kim jesteśmy – będąc tu na Ziemi jesteśmy kombinacją tych dwóch elementów. Dusza nie jest zdolna do odczucia strachu, zatem ten przymiot zawdzięczamy ludzkiemu zwierzęciu, za to bezinteresowność, dobroć, poczucie humoru to już przymioty duszy. A co najważniejsze to z czym identyfikujemy się jako Ja zabieramy ze sobą w dalszą podróż – umiera jedynie ludzkie zwierzę, a my idziemy dalej w swojej wędrówce. Dlatego tak wiele osób w momencie śmierci nawet nie zdaje sobie sprawy, że są już po drugiej stronie, patrząc na ciało na łóżku szpitalnym, czy w miejscu wypadku nie rozpoznają go jako swojego – taka identyfikacja zajmuje im trochę czasu. Co więcej czują, że ten świat jest prawdziwy i często nie mogą uwierzyć, że to co brały za życie, wydawało im się realne, jak po obudzeniu ze snu. Zdarza się, że w takim stanie są świadkami rozmowy swoich bliskich z lekarzami, czy innych zdarzeń, które są w stanie zrelacjonować po powrocie do ciała – to moim zdaniem wyklucza tezę, że świadomość jest procesem biochemicznym, a całe zjawisko NDE halucynacją umierającego mózgu. Znam przypadki osób ze stwierdzoną śmiercią mózgową, których zapis EEG wyklucza nawet możliwość halucynacji, a mimo tego miały bardzo bogate przeżycia (neurochirurg Eben Alexander). Ten pierwszy krok po drugiej stronie to czubek góry lodowej, ale jest bardzo istotny dla zrozumienia naszej natury.

 Są osoby, które potrafią oddzielić gracza od postaci w grze, nawet będąc w naszym świecie. Można to osiągnąć np. w stanie medytacji. Kiedy medytujący wycisza umysł i staje się jego obserwatorem, operuje na poziomie duszy. Wszelkie myśli, które obserwuje należą do ludzkiego zwierzęcia, a on jako dusza jest milczącym świadkiem – w trakcie medytacji przestaje się identyfikować z własnymi myślami a jest jedynie przestrzenią, w której te myśli się wydarzają. Inną sytuacją sprzyjającą perspektywie obserwatora jest zaangażowanie ciała w czynność na której musi się koncentrować, ale nie wymaga to angażowania intelektu. Takie czynności jak zmywanie, branie prysznica, odkurzanie, bieganie, pływanie powodują często, że w sposób automatyczny operujemy na poziomie duszy. Świadomość, że nie jesteśmy swoimi myślami, za którymi w sposób automatyczny idą emocje, jest bardzo pomocna. Potrafi nakierować nas na sposób postrzegania duszy, a co za tym idzie bardzo łagodzi trudy życia. Obserwacja umysłu, uważność, powoduje, że zdajemy sobie sprawę, że to nie wydarzenia nas dotykają, a to jakie nadajemy im znaczenie. Przestajemy być reaktywni, nie targają nami niepotrzebne emocje. Bo to co dla awatara jest bardzo przykrym doświadczeniem, dla gracza jest tylko kolejnym etapem gry, który jemu w żaden sposób nie zagraża, a może być ciekawy. Bardzo ciekawie opowiada o tym Eckhart Tolle, który spontanicznie przestał się identyfikować z ludzkim zwierzęciem, początkowo nawet nie rozumiejąc co się stało. Przez to transformujące wydarzenie ze świata neurotycznego, pełnego lęków i depresji przeniósł się nagle w świat spokoju i zachwytu pięknem wszystkiego wokół. W swoich książkach i wykładach pięknie opowiada o mechanizmach jakie stosuje ludzkie ego, by trzymać nas w sidłach przeszłości i przyszłości, nie pozwalając dostrzec tego co jest tu i teraz, czyli jedynej prawdziwej rzeczywistości. Ale to już na inną opowieść. Dla mnie to co on nazywa terminem ego jest synonimem ludzkiego zwierzęcia.

Jeszcze jedna ważna informacja – tak wielu ludzi boi się śmierci. Ludzie którzy byli po drugiej stronie wręcz za nią tęsknią – nie jako samobójcy, ale z tęsknoty za domem. Najbardziej boimy się samego procesu umierania i nieznanego. Mam dla Was dobrą wiadomość – nie musimy towarzyszyć ludzkiemu zwierzęciu w chwili śmierci – możemy opuścić to ciało wcześniej. W momentach krytycznych często nasza percepcja rzeczywistości zwalnia, jakby czas robi się z gumy – na pewno wiele osób miało taką sytuację, kiedy nagle wszystko dzieje się w zwolnionym tempie. W pewnym momencie czas zatrzymuje się i dusza może podjąć świadomą decyzję – zostaje w ciele do końca, czy opuszcza je wcześniej by nie doświadczać bólu. To jest nasza decyzja – zawsze mamy wybór!

Iza Kalinowska

środa, 2 czerwca 2021

Skąd czerpię wiedzę

Skąd czerpię wiedzę. Iza Kalinowska - blog


Szukając prawdy i sensu życia natknęłam się na wiele źródeł informacji, które pomimo tego, że są bardzo różne prowadzą do spójnych wniosków i rysują ciekawy obraz świata. Najbardziej zafascynowały mnie przeżycia osób, które zajrzały na drugą stronę w wyniku przeżyć z pogranicza śmierci (NDE – near-death experience) lub innych doświadczeń transformujących duchowo (STE – spiritually transforming experience). Pierwsze u nas są znane jako śmierć kliniczna, choć to określenie nie jest do końca adekwatne, gdyż czasem nie musi się łączyć z samym zjawiskiem śmierci ciała. Najczęściej tak jest, ale nie zawsze. W dobie dostępu do informacji można odnaleźć tysiące relacji osób które doznały takiego zjawiska – jest to spora baza danych. Inne STE z kolei nie muszą się wiązać z niedomaganiem ciała, ale zawsze diametralnie zmienia sposób postrzegania świata osoby, której się przydarzą. Są jakby możliwością zajrzenia na drugą stronę bez zagrożenia życia. Zdarza się to w momentach traumatycznych przeżyć, bardzo silnych emocji, choroby, ale czasem też podczas medytacji, czy we snie.

Kolejnym elementem układanki są wspomnienia dzieci, które pamiętają poprzednie wcielenie albo wręcz pamiętają okres pomiędzy życiami. Można to zrzucić na karb dziecięcej wyobraźni, ale jest to coś więcej. Dzieci, które zachowują tą pamięć najczęściej poprzednie życie zakończyły przedwcześnie, w bardzo traumatyczny sposób. Zdarza się, że od najwcześniejszych lat koszmary nie pozwalają im spać, mają często zespół stresu pourazowego, pomimo że obiektywnie nic takiego się nie wydarzyło w ich życiu. Dociekliwi szukali śladów z historii, pokrywających się z relacjami tych dzieci i o dziwo odnajdywali miejsca i zdarzenia, o których wspominały. Można wspomnieć o przypadkach takich jak dziecko urodzone w Stanach, które upiera się, że litery tak nie wyglądają i pisze cyrylicą, czy o chłopcu będącym konstruktorem Tytanika, który po otrzymaniu gry komputerowej bazującej na faktycznym układzie statku natychmiast wie jak dojść na kapitański mostek. To tylko dwa przykłady, a jest ich bardzo wiele. Zdarza się, że takie dziecko mówi: „Kiedy wyglądałem przez okienko w niebie i wybierałem sobie mamę i tatę to wybrałem Ciebie”.

Kolejnym elementem układanki jest hipnoza LBL (life between life – życie miedzy życiami) której prekursorem był Michael Newton. Zajmował się leczeniem bólu poprzez hipnoterapię i nagle, niespodziewanie cofając pacjenta do źródeł bólu znalazł się z nim na polu bitwy w poprzednim stuleciu. Zafascynowany tym zjawiskiem (to było w czasach gdy nikt nie słyszał jeszcze o regresji hipnotycznej) zaczął je eksplorować, aż pewnego dnia jego pacjentka cofnęła się do okresu pomiędzy życiami. To zaskoczyło go zupełnie, ale zafascynowało do tego stopnia, że resztę życia poświęcił badaniu świata z perspektywy pacjentów cofniętych do tego okresu. Relacje z tysięcy seansów hipnotycznych zawarł w kilku książkach, wykształcił również wielu następców, wykonujących z powodzeniem hipnozę LBL z podobnymi efektami.

Następnym elementem są przekazy mediów, które potrafią się łączyć z drugą stroną. Wielu z nich przekazuje bardzo podobną relację. Szczególną uwagę zwróciłam na Erika z kanału Channeling Erik. Kanał prowadzony jest przez jego matkę, która początkowo chciała ukoić ból po utracie syna w wyniku samobójstwa. Zaprasza ona do współpracy różne osoby – media, które przekazują jego wiedzę o tamtej stronie – ciekawe jest, że niezależnie kto jest medium, informacje przekazuje w sposób spójny, jakby pochodziły od jednej osoby.

Kolejnym źródłem wiedzy jest wiedza emerytowanego naukowca NASA – Toma Campbella. Współpracował on z Robertem Monroe, badającym zjawisko OBE (out of body experience – doświadczenia poza ciałem), dzięki czemu dość dobrze rozwinął postrzeganie pozazmysłowe i intuicję. O ile nie traktuję wiedzy płynącej z OBE jako wiążącej, to jego obraz świata tłumaczony, zwłaszcza dla umysłów ścisłych, przez analogię do gry komputerowej, jest bardzo podobny do odczuć osób po NDE i z innej perspektywy pokazuje tą samą prawdę uniwersalną.

Kolejnym źródłem wiedzy są osoby jasnowidzące. Wiele z nich ma podobne widzenie świata, ukształtowane w wyniku wglądu wewnętrznego.

Wspomnę jeszcze o kolejnych elementach układanki, takich jak Anna Breytenbach (osoba zajmująca się z sukcesami komunikacja międzygatunkową), Eckharcie Tolle (współczesny mistyk, który doznał spontanicznego przebudzenia nie rozumiejąc nawet, co się z nim stało), Neal Donald Walsch (który umieścił swoje intuicyjne przekazy w serii książek Rozmowy z Bogiem) czy własnej intuicji, odbierającej te informacje jako prawdziwe i powodującej moment AHA! Oczywiście ostatnie trudno uznać za źródło obiektywne, ale dla mnie jest wisienką na torcie.

Iza Kalinowska