niedziela, 27 października 2024

Chcesz zmiany w świecie? Bądź tą zmianą



Myślę, że zjawisko o którym piszę ma rożne nazwy, zależnie od tego jakim systemem się posługujemy. Być może można to nazwać nadduszą, egregorem, może można powiedzieć, że wszystko jest połączone, pewnie różne systemy religijne mają również na to swoje określenia. Do mnie już dawno przyległ termin pola morficzne, wprowadzony przez brytyjskiego biologa Ruperta Sheldrake’a. Dlatego tym terminem będę się dalej posługiwać, by nie uszczknąć nic znaczeniu innych terminów, które być może mają szersze znaczenie niż to, o czym chcę dziś napisać.

W dużym skrócie Rupert odnosił się do obserwacji stada szpaków, czy ławicy ryb – wielu osobników, które w pewnych sytuacjach zachowują się jak jeden połączony organizm – synchronicznie wykonując zwroty w tym samym momencie, tworząc piękne widowisko dające wrażenie, jakby były jednym eterycznym organizmem. Zwrócił on uwagę, że taki stopień synchronizacji nie może się opierać na działaniu zmysłów, musi istnieć coś jeszcze, co pozwala im dokonywać tak precyzyjnych i płynnych operacji synchronicznie, jakby były jednością.

Idąc dalej tym tropem, zwrócił uwagę na szczury w laboratoriach. Zaobserwowano niewytłumaczalne naukowo zjawisko – jeśli w jednym z laboratoriów przedstawiono szczurowi nowy układ labiryntu do przejścia, każdy kolejny szczur pokonywał taki labirynt szybciej niż poprzedni – tak jakby już rozpoznawał drogę. Można pomyśleć o śladach zapachowych, ale co ciekawsze miało to miejsce nawet wtedy, gdy w dowolnym innym miejscu na świecie prezentowano innemu zwierzęciu labirynt o takim samym układzie. Nie jest to wytłumaczalne naukowo inaczej jak zbieg okoliczności, choć statystyka jasno pokazuje, że nie jest to zależność przypadkowa.

Z własnych obserwacji zauważyłam też dość dawno jak działa nowy trend, czy moda. Nie jestem obserwatorem social mediów, wszędzie gdzie mogę mam zablokowane reklamy, nie mam również telewizora. Niemniej jednak często zdarza mi się zauważyć, że jakaś rzecz, ubiór, wystrój wnętrz mi się podoba i mnie przyciąga, a po jakimś czasie ze zdumieniem odkrywam, że właśnie staje się on nowym trendem. Tak jakby informacja, że coś jest atrakcyjne była zapisana gdzieś w sposób eteryczny, a ja ją podświadomie odebrałam.

I o tym mówi teoria pól morficznych – zakłada że wszystko co zaistnieje w przestrzeni jest informacją, która się odkłada i staje się łatwiej dostępna dla innych. Rupert nawet żartował z synem, że pisząc maturę powinien zacząć od ostatniego pytania a potem dopiero z opóźnieniem wrócić do pierwszego i kolejnych, aby ułatwić sobie ich rozwiązanie sięgając po informację do pola morficznego tworzonego przez pozostałych piszących.

Pomyślmy jakie są implikacje takiego zjawiska. Może być ono wykorzystane w sposób zarówno negatywny jak i pozytywny. Przykładem dla mnie było rozpoczęcie pandemii – jak wspomniałam nie mam telewizora czy radia, więc byłam całkowicie nieświadoma skali zjawiska jaką malują media, ale w powietrzu wyczuwało się przemożny strach. Chwilę zajęło mi zorientowanie się z czym on się wiąże i że pomimo że mnie wciągnął jako lęk o nieznanej wtedy dla mnie przyczynie, nie jest on mój. Ale to samo zjawisko działa również w swojej wersji pozytywnej.  Pamiętam podniosły nastrój dnia młodzieży, przed laty, kiedy panująca wśród pielgrzymów miłość i euforia porywała uczestników swoją energią, ciężko jej było nie odczuwać w tłumie, nawet nie podzielając ich poglądów religijnych. To nie religia dawała ten napęd ale właśnie stan umysłu pielgrzymów i ich wewnętrzny stan w tym momencie ukierunkowany na miłość.

Pomyślmy jak pokierować swoim życiem wiedząc o tym zjawisku. Spójrzmy co robią media – czy jest choć jedna telewizja, która przynosi tylko dobre wiadomości? Ludzie którzy bezkrytycznie karmią się wiadomościami, nawet nie zdają sobie sprawy jak bardzo karmią się strachem i jak wiele strachu wpuszczają do wspólnej przestrzeni samym kierowaniem swojej uwagi na takie informacje, nie mówiąc już o budowaniu wiary, że świat nieuchronnie zbliża się ku upadkowi. Może nie wszyscy to zaakceptują, ale ja całe życie przekonuję się jak potężna jest siła naszych myśli. Oprócz tego, że wpływa mocno na nas samych, to generuje energię, która potrafi albo komuś zaszkodzić, albo przeciwnie pokierować sprawy na dobre tory.  Pamiętam relację jednej z osób po śmierci klinicznej, wspominała ona o pewnej pielęgniarce, z którą pracowała – nie lubiła jej, uważała ją za osobę nieczułą i nieprzyjemną. Nie kierowała w jej stronę żadnych uwag, a jedynie niepozytywne, oceniające myśli. W trakcie przeglądu życia zobaczyła historię tej kobiety i zrozumiała, że po tym co ona przeszła to że teraz jest pielęgniarką i pomaga innym jest bardzo dużym osiągnięciem. Spojrzała na nią zupełnie inaczej, wręcz z podziwem, że podniosła się tak dobrze ze swojej historii, ale zwróciła również uwagę, że jej niepozytywne myśli, były dodatkowym czynnikiem, który tej kobiecie to zadanie utrudniały i dodatkowo ciążyły – pomimo, że nigdy ich nie wyrażała głośno. Biorąc pod uwagę, że same myśli mają moc wsparcia jak i niszczenia zwróćmy uwagę na higienę myśli i co umieszczamy w polu – czy jest to zgodne z tym jaki chcemy mieć świat?

Skąd tytuł wpisu? To nawiązanie do słów Mahatmy Gandhi: "Bądź zmianą, którą chcesz zobaczyć na świecie." Chcemy pokoju a nie wojny – a jaką energię wprowadzamy w pole wysyłając gniewne myśli w stronę tych, którzy te wojny rozpętują. Paradoksalnie, pomimo słusznego oburzenia, generujemy więcej energii wojny niż pokoju. Wiem że wydaje się to absurdalne – mam nie patrzeć i nie budzić w sobie gniewu na to co wyczyniają w świecie tylko koncentrować się na pięknie i miłości? Czy to nie jest hipokryzja?

Nie mówię o przyklaskiwaniu temu co się dzieje albo odwracaniu wzroku – wszystko musi być w zgodzie ze swoim wnętrzem, ale to co się dzieje – dzieje się niezależnie czy dodatkowo skierujemy na to swoją złość, czy może połączymy się w modlitwach za ofiary ze współczuciem i miłością. Smutne jest co wyprawia człowiek, na co sobie pozwala i jak daleko odszedł od swojej natury, ale zasilanie tego swoimi negatywnymi emocjami nie pomaga a tylko karmi demony wojny. Pielęgnując w sobie miłość, pokój, empatię i pomocność na co dzień może zaszczepimy to w naszym otoczeniu, a o ile jeden człowiek może działać w skali lokalnej, to cała społeczność ma już większy impakt i może stopniowo obudzą się kolejne społeczności i kolejne aż do momentu kiedy w polu taka energia zacznie przeważać i pociągnie za sobą cały świat. Może to tylko marzenie, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Człowiek czasem jest tak zmanipulowany, że wydaje mu się, że jego obowiązkiem jest zabijanie innych w obronie kraju, religii, czy innej wartości – a przecież gdyby się wszyscy obudzili i powiedzieli – nie biorę w tym udziału, nie byłoby wojen. Bo kto by wtedy walczył?

 Wracając do tematu – jest to jeden z wielu powodów by dbać o swój wewnętrzny stan – nie dość, że nie budząc w sobie negatywnych emocji do innych sami mamy dużo lepsze samopoczucie, to tak naprawdę realnie powodujemy, że świat stanie się lepszym miejscem, nie umieszczając w polu większej liczby złych emocji. Zbadajmy wszystkie programy jakie siedzą w naszych umysłach i sterują nieświadomie naszym postepowaniem, bo to pierwszy krok do wolności i fascynująca podróż w głąb siebie. Cały świat jest lustrem, które pokazuje nam co mamy jeszcze w sobie do przepracowania. Zamiast wkurzać się na sąsiadkę, czemu jest taka bezczelna poszukajmy jaka jej cecha budzi w nas takie emocje i czy przypadkiem nie zabraniamy sobie tego, co ona robi a może byśmy chcieli? Bo nauczono nas, że tak nie wypada, że dziewczynki tak się nie zachowują, albo wpojono inny program. Zamiast złości wyślijmy jej wdzięczność za pokazanie nam co mamy jeszcze do przepracowania i korzystajmy ze wskazówek wszechświata. A znajdziemy je na każdym kroku i tylko od nas zależy w jaką stronę pójdziemy na nie trafiając – to jest nasz wybór i nasza odpowiedzialność.


Iza Kalinowska