Aby uświadomić sobie jak różna i czasami wręcz nieludzka jest perspektywa duszy zacytuję fragment opowieści Natalie Sudman. Podczas prac w Iraku ich auto najechało na minę, której wybuch spowodował jej przeżycia z pogranicza śmierci. Jednym z etapów tego przeżycia było uzdrawianie jej fizycznego ciała, wraz z duchowymi przyjaciółmi, by mogła w nim dalej funkcjonować. Oto fragment jej opowieści: „Uzdrawiając ciało, próbowaliśmy różnych kombinacji i zakresów uzdrawiania, śmiejąc się z niektórych kombinacji, gdy wyobrażaliśmy sobie możliwe konsekwencje i wyzwania, które każda z nich niesie ze sobą w doświadczaniu przyszłości w tym ciele. Próbowaliśmy całkowicie oślepić moje fizyczne ciało i uważaliśmy, że jest to bardzo zabawne, wyobrażając sobie wyzwania, które prawdopodobnie napotkałabym w wyniku. Próbowaliśmy całkowicie wyleczyć moją głowę, rękę i stopę, zostawiając tylko mały odłamek w ramieniu i śmialiśmy się z tego, jak wiele osób przypisałoby tak niewielkie obrażenia szczęściu, ponieważ inni w aucie mają znacznie większe obrażenia. Próbowaliśmy pozostawić brakującą część mojej czaszki i przenieść odłamki do mózgu, aby spowodować uszkodzenie mózgu, a potem ze śmiechem patrzeć, jak trajektoria życia z tym wyzwaniem nabierała kształtu. Próbowaliśmy całkowicie usunąć moją prawą rękę i padaliśmy ze śmiechu, obserwując, jak lewą ręką próbuję nauczyć się pisać, jeść i w inny sposób prowadzić. Te wariacje na temat uzdrawiania wciąż mnie rozśmieszają, ale to nie znaczy, że uważam, że niektóre z tych sytuacji były w ogóle zabawne, jeśli chodzi o codzienne doświadczanie z fizycznej świadomości. Opisując tę scenę, obawiam się, (…), niezamierzonego zminimalizowania prawdziwych emocji i trudności, które istnieją w wyniku incydentu, w którym byłam, a także innych, o których wiem, lub nieumyślne obrażenie innych, których trudności życiowe mogą być aktualne, intensywne i surowe. Emocje i fizyczne skrajności napotkane przez innych, którzy byli ze mną w ciężarówce, którzy byli w zespołach, które pomogły nam się wydostać i uratować, rodziny, których życie zostało nieodwołalnie zmienione przez tę i wiele innych podobnych sytuacji, są prawdziwe. A niektóre historie są bolesne, gdy ogląda się je z naszego fizycznego wszechświata… w końcu żyjemy obecnie z wnętrza tego fizycznego wszechświata.”
Po zapoznaniu się z tą opowieścią wiele osób może być zdumione, że nasza dusza, w naszym oczekiwaniu nasz największy sprzymierzeniec, może okazać się tak okrutna. Inny przykład pochodzi z książki Michaela Newtona Wędrówka dusz. Opisuje relacje z sesji hipnozy LBL (life between life) cofającej do okresu pomiędzy życiami. Z tej perspektywy pacjentka opowiadała o swoich przeżyciach w poprzednich wcieleniach i przyczynie dokonania swojego wyboru. Pamiętała ona swoje życie jako mężczyzna o imieniu Leth i kolejne jako Ashley. Oto jej opowieść:
„Prawie natychmiast badana znalazła się w swoim ostatnim wcieleniu, stając się sześcioletnią dziewczynką imieniem Ashley, żyjącą w Nowej Anglii w roku 1871. Mała Ashley podróżowała właśnie wypakowanym bagażami, zaprzężonym w konie powozem, kiedy nagle otworzyły się drzwi i wypadła prosto pod koła. Leżąc na bruku poczuła, jak tylne koło ciężkiego powozu miażdży jej nogi w tym samym miejscu, w którym teraz nękają ją bóle. Opisując wypadek pacjentka ponownie odczuła ostry ból powyżej kolan. Mimo wysiłków miejscowego lekarza i długotrwałego używania drewnianych kul, kości Ashley nie chciały się prawidłowo zrosnąć. Odtąd nigdy już nie mogła samodzielnie stać ani chodzić, a wadliwe krążenie powodowało puchnięcia nóg przez resztę jej niezbyt długiego życia. Ashley zmarła w roku 1912, przeżywszy życie jako pisarka i nauczycielka dzieci upośledzonych. Kiedy badana skończyła opowiadać o życiu Ashley, poprosiłem ją o powrót do świata duchowego.
Dr
N. - Dlaczego przerwa między życiem w ciele
silnego mężczyzny, a tym kalekiej kobiety trwała tysiąc lat?
P.
- No cóż, lepiej zrozumiałam kim jestem we
wcieleniach pomiędzy tymi dwoma życiami. Wolałam kalekie ciało, żeby uzyskać
skupienie intelektualne.
Dr
N. - Dlatego właśnie wybrałaś kalekie ciało?
P.
- Tak, bo skoro nie mogłam chodzić, zaczęłam
bardzo dużo czytać i uczyć się. Rozwijałam swój umysł... i słuchałam go.
Nauczyłam się dobrze porozumiewać z ludźmi i zdobyłam umiejętności pisarskie,
bo nic mnie nie rozpraszało. Ciągle leżałam w łóżku.
Dr
N. - Czy jakaś charakterystyczna cecha twojej
duszy ujawniła się zarówno w ciele wikinga Letha, jak i Ashley?
P.
- Ta część mnie, która tęskni za gwałtownym
wyrażaniem swoich uczuć, była w obu ciałach.
Dr
N. - Chciałbym, żebyś teraz wróciła do chwili,
kiedy wybierałaś ciało Ashley. Powiedz mi, co sprawiło, że wybrałaś to właśnie
kalekie ciało.
P.
- Wybrałam rodzinę zamieszkałą w zamożnej
części Ameryki. Chciałam, żeby w tym miejscu było wiele bibliotek i żeby
kochający rodzice starannie się mną opiekowali, abym mogła poświęcić się nauce.
Ciągle korespondowałam z wieloma nieszczęśliwymi ludźmi i stałam się dobrą
nauczycielką.
Dr
N. - Co zrobiłaś jako Ashley dla tej kochającej,
opiekującej się tobą rodziny?
P.
- Zawsze działam na dwa sposoby - korzyści i
zobowiązania. Wybrałam tę rodzinę, ponieważ ludzie ci potrzebowali takiego
właśnie natężenia uczuć dla kogoś całkowicie od nich zależnego. Jako rodzina
byliśmy sobie bardzo bliscy, bowiem moi rodzice czuli się bardzo samotni, zanim
przyszłam na świat. Pojawiłam się późno, jako ich pierwsze dziecko, oni zaś
pragnęli córki, która nie wyszłaby za mąż, bo nie chcieli być znowu samotni.
Dr
N. - Czyli to był handel wymienny?
P.
- Bez wątpienia.
Dr
N. - Prześledźmy wobec tego tę decyzję aż do
przestrzeni doboru życia, kiedy twoja dusza po raz pierwszy ujrzała życie
Ashley. Czy zobaczyłaś też szczegóły tego strasznego wypadku pod kołami powozu?
P.
- Oczywiście, ale to nie był wypadek - to się
miało zdarzyć.
Dr
N. - Kiedy już znalazłaś się na Ziemi, kto
odpowiadał za to zdarzenie? Czy był to twój umysł jako duszy, czy biologiczny
umysł Ashley?
P.
- Działałyśmy razem. Ona miała bawić się
klamką drzwi powozu... a ja z tego skorzystałam
Dr
N. - Powiedz mi, co myślałaś znajdując się w
przestrzeni doboru życia, kiedy zobaczyłaś scenę upadku i zranienia Ashley?
P.
- Myślałam, jak można by dobrze wykorzystać to
kalekie ciało. Miałam do wyboru jeszcze inne okaleczone ciała, ale wybrałam to,
ponieważ chciałam mieć ograniczone możliwości poruszania się.
Dr
N. - Chciałbym pozostać jeszcze przy kwestii
przypadkowości. Czy mając inną duszę, nie twoją, Ashley również wypadłaby z
powozu?
P.
(broniąc się) - To było dobre dla nas obu...
Dr
N. -To nie jest odpowiedź na moje pytanie.
P.
(długo milczy) -Istnieją moce przewyższające
moją zdolność pojmowania jako duszy. Kiedy zobaczyłam Ashley po raz pierwszy...
byłam w stanie oglądać ją beze mnie... zdrową... starszą., wiodłaby inne
życie...
Dr
N. - Wreszcie dochodzimy do czegoś. Twierdzisz,
że gdyby Ashley rozpoczęła życie z jakąś inną duszą, mogłaby w ogóle nie wypaść
z powozu?
P.
- Tak... była taka możliwość... jedna z
wielu... mogła też mniej ucierpieć w wypadku, poruszałaby się wówczas o kulach.
Dr
N. - Czy widziałaś fizycznie zdrową Ashley żyjącą
szczęśliwie bez twojej duszy?
P.
- Widziałam... dorosłą kobietę... miała
normalne nogi... była nieszczęśliwie związana z mężczyzną... sfrustrowana
pułapką beznadziejnego życia... jej rodzice zamartwiali się... ale było jej
łatwiej (głos staje się bardziej zdecydowany). Nie! Taki bieg wydarzeń nie
byłby dobry dla żadnej z nas - ja byłam dla niej najlepszą duszą.
Dr
N. - Czy to ty spowodowałaś wypadek,
zdecydowawszy się zostać duszą Ashley?
P.
- To my obie... byłyśmy w tym momencie
jednością... ona była niegrzeczna, skakała po całym powozie, bawiła się klamką,
chociaż matka kazała jej przestać. Potem... ja byłam gotowa i ona też...
Dr
N. - Jak nieodwracalne było twoje przeznaczenie?
Czy mogłaś się jeszcze wycofać z tego całego incydentu w powozie, skoro byłaś
duszą Ashley?
P.
(milczy) - Przyznam ci się, że miałam taką
myśl, tuż zanim wypadłam. Mogłam się wycofać i wcale nie wypaść. Jakiś głos we
mnie powiedział: „To wielka okazja, nie czekaj dłużej, wypadnij, przecież sama
tego chciałaś - to najlepsze, co się może zdarzyć".
Dr
N. - Czy ten właśnie moment był ważny?
P.
- Nie chciałam, żeby Ashley była starsza.
Dr
N. - A co z bólem i cierpieniem, jakie musiało
znieść to dziecko?
P.
- To było straszne. Katusze w pierwszych
pięciu tygodniach były wręcz niewyobrażalne. Niemal postradałam życie, ale
jednak jakoś zdołałam to wytrzymać, a teraz widzę, że pamięć o tym, jak Leth
potrafił radzić sobie z bólem, bardzo mi w tym pomogła.
Dr
N. - Czy twój wewnętrzny umysł żałował tego, co
się stało, kiedy ból stawał się nie do zniesienia?
P.
- Kiedy traciłam i odzyskiwałam przytomność w
tym najgorszym okresie, mój umysł zaczynał stawać się silniejszy. Odzyskując
panowanie nad swoim uszkodzonym ciałem, zaczęłam łatwiej znosić ból... leżąc w
łóżku... kiedy doktorzy byli bezradni. Zdolność radzenia sobie z bólem, jaką w
sobie rozwinęłam, przydała mi się potem, kiedy chciałam koncentrować się na
swoich studiach. Mój doradca na swój subtelny sposób także mi pomagał.
Dr
N. - Zyskałaś więc dużo w tym życiu, nie mogąc
się samodzielnie poruszać?
P.
- Tak, stałam się dobrym słuchaczem i dużo
rozmyślałam. Korespondowałam z wieloma ludźmi i nauczyłam się pisać pod wpływem
natchnienia. Zdobyłam umiejętność uczenia dzieci i czułam, że kieruje mną jakaś
wewnętrzna siła.”
A teraz postawmy sobie pytanie dlaczego dusza potrafi być tak okrutna, patrząc z ludzkiej perspektywy? Mając naturę Źródła jako istoty duchowe mamy też jego nieskończoną ciekawość. Głównym celem Źródła w naszym i zapewne innych światach jest doświadczać. Źródło chce posmakować wszelkich możliwych doświadczeń, które w świecie niematerialnym może poznać tylko konceptualnie. Czym innym jest oglądać filmy o rodeo i mieć o tym wiedzę, a czym innym jest doświadczyć jazdy na grzbiecie byka. W świecie duchowym wiele emocji czy zjawisk nie jesteśmy w stanie doświadczyć. Nie ma w nim dualizmu dobra i zła, nie ma w nim strachu, nie ma w nim oceny… Ktoś kiedyś określił to ciekawym sfomułowaniem - jeśli chcesz wziąć wakacje od wiecznego błogostanu, przychodzisz na ziemię. Dla Źródła każde doświadczenie jest cenne – zwłaszcza doświadczenie trudne, ale nie tylko, dosłownie spełnilibyśmy cel swojego istnienia jedynie doświadczając codziennego życia, nie musimy mieć żadnego innego celu – takie życie byłoby tak samo wartościowe jak każde inne. A jak spojrzeć na element, który odbieramy jako okrucieństwo z naszej perspektywy? Trzeba pamiętać, że życie ludzkie dla duszy trwa tyle, co mrugnięcie okiem. Istoty światła są wieczne, jedno ludzkie życie to dla nich króciutka chwila ich egzystencji. Czy nie szkoda byłoby Wam sekundy by przeżyć trudne życie, ale zebrać unikalne ciekawe doświadczenie? Jeśli trwałoby to tylko tyle co mrugnięcie okiem? Dla duszy takie doświadczenie jest warte przeżycia.
Patrząc z takiej perspektywy, jeśli wszystko jest wyborem a nasze życie gromadzeniem doświadczenia, dlaczego wszechświat nie zdegraduje się całkowicie i nie podąży w kierunku całkowitego pogrążenia w nieświadomości? Myślę, że ludzkość dziś jest na takiej ścieżce, ale jest to chwilowe wahnięcie wahadła w tył przed nabraniem rozmachu w dobrym kierunku. A jaki kierunek jest dobry? Podobnie jak Eckhart Tolle jestem zdania, że idziemy w kierunku ucieleśnienia życia zgodnego z naszą duchową naturą, ale tu na planie ziemskim. Gdyby tak się stało, ludzie stali się bardziej świadomi tego kim naprawdę są i osiągnęli świadomość jedności wszystkiego co istnieje, mielibyśmy niemalże raj na ziemi. I taką nadchodzącą epokę ludzkości widziała również Nanci Danison w trakcie oglądania historii ludzkości podczas życia w zaświatach, według niej jesteśmy właśnie w okresie przejścia pomiędzy drugą a trzecią epoką ludzkości. Trzecia lepsza epoka, jest taka jak Nowa Ziemia opisywana przez Tollego. Niestety ma on przeczucie, dla mnie bardzo prawdziwe, że zanim osiągniemy wszyscy nowy poziom świadomości, jako ludzkość cofniemy się jak wahadło do okresu wielkiej nieświadomości, jaka miała miejsce przed okresem wojen światowych… Oby przejście do nowej, lepszej epoki ludzkości było dla nas jak najłagodniejsze, ale pamiętajmy – chcesz zmiany w świecie, bądź tą zmianą.